Zefzafi został aresztowany w maju 2017 roku i skazany na 20 lat więzienia za "spisek przeciwko bezpieczeństwu państwa". W sierpniu 2018 r. król Mohammed VI ułaskawił 188 działaczy Hiraku, ale Zefzafi nie znalazł się w tej grupie.

Reklama

- Nie ma żadnej nadziei, ten proces był niesprawiedliwy od samego początku i tak też się zakończył - skomentował wyrok sądu adwokat Zefzafiego Souad Brahma. Z kolei Mohamed Kerrout, prawnik reprezentujący rząd, powiedział że "Nie możemy komentować decyzji sądu i nikt nie ma do tego prawa".

Wyrok wywołał duże niezadowolenie społeczne w Maroku. W Casablance, przed siedzibą sądu, zebrał się tłum, który skandował "Niech żyją ludzie", "Zepsuty kraj", "Niech żyje Rif". - To polityka strachu, która działa w naszym kraju już od długiego czasu. Wszyscy wiedzą, że lepiej jest milczeć - mówiła po wyroku Nabila Mounib, przedstawicielka marokańskiej lewicy.

Zefzafi w 2016 roku brał udział w protestach po śmierci Mohcine Fikri, 31-letniego sprzedawcy ryb, któremu władze zakazały okresowo prowadzenia działalności handlowej. Mężczyzna zginął po tym, jak wskoczył do śmieciarki w desperackiej próbie odzyskania skonfiskowanego towaru.

Po śmierci Fikri przez media społecznościowe przelała się fala oburzenia na "Hogra", jak określa się w Maroku niesprawiedliwość czy wręcz pogardę ze strony władz wobec obywateli. Natomiast Zefzafi wówczas oświadczył: "To, co stało się z Fikri, dotyczy również nas: jeśli będziemy milczeć, będzie to kontynuowane. Dlatego musimy wyjść, aby to powstrzymać".

Spontaniczne protesty przekształciły się w ruch zwany "ruchem ludowym" lub "riffowskim ruchem", domagającym sie od władz reform gospodarczych i społecznych. Rząd marokański oskarżył "ruch riffowski" o separatyzm.

Reklama