"Musicie dokonać właściwego wyboru, ale nie mogę wam powiedzieć, jakiego. Albo mogę, ale nie zrobię tego" - powiedział Netanjahu po głosowaniu w jednej ze szkół w Jerozolimie.

Reklama

Wcześniej tego dnia zwrócił się bezpośrednio do wyborców w mediach społecznościowych w sytuacji, gdy w tradycyjnych mediach w dniu głosowania nie można prowadzić kampanii. - Dzień dobry. Dziś rano proszę o rozmowę z tobą osobiście, przez messengera. Wystarczy jedno kliknięcie na link. Czekam - mówi po hebrajsku szef Likudu w krótkim nagraniu wideo, zamieszczonym na jego Twitterze i Facebooku. Komunikat Netanjahu cytuje izraelski anglojęzyczny dziennik "Jerusalem Post" na swej stronie internetowej.

- Chociaż od poniedziałku w Izraelu obowiązuje cisza wyborcza, otrzymujemy telefony z nieznanych numerów z nagranymi reklamami wyborczymi poszczególnych liderów partii. Na telefony komórkowe docierają też reklamy w postaci SMS-ów czy nagranych komunikatów na WhatsApp – narzeka we wtorek w rozmowie z PAP jedna z głosujących.

Tymczasem przewodniczący izraelskiej Centralnej Komisji Wyborczej sędzia Hanan Melcer wzniósł skargę w związku ze złapaniem działaczy Likudu, którzy przy pomocy kamer osobistych monitorowali lokale wyborcze, gdzie głosują Arabowie – podał portal dziennika „Haarec”. Według przedstawiciela policji na razie nie ma podejrzenia popełnienia przestępstwa, ponieważ aktywiści zostali zatrzymani z kamerami na zewnątrz, a nie w środku lokali.

Reklama

Według CKW do godz. 12 zagłosowało 24,18 proc. wyborców spośród 6,3 mln uprawnionych do głosowania w liczącym 8,6 mln ludzi kraju. W poprzednich wyborach do tego czasu do urn poszło 26,8 proc. uprawnionych.

Prawicowy rządzący Likud opowiada się za twardą polityką bezpieczeństwa, jeśli chodzi o Iran, Syrię i konflikt izraelsko-palestyński. Wielu członków tej partii sprzeciwia się utworzeniu państwa palestyńskiego. Netanjahu w ostatniej chwili przed wyborami obiecał, że jeśli zostanie wybrany na kolejną kadencję, zaanektuje izraelskie osiedla na okupowanym przez Izrael Zachodnim Brzegu Jordanu.

Według przedwyborczych sondaży Likud może zdobyć od 26 do 30 mandatów w 120-mandatowym Knesecie i ma potencjalnie zdolność utworzenia większościowej koalicji z mniejszymi partiami prawicowymi, skrajnie prawicowymi i ortodoksyjnymi.

Reklama

W izraelskim systemie głosuje się na partie, nie na poszczególnych kandydatów. Członkowie Knesetu wybierani są według ordynacji proporcjonalnej w jednym okręgu wyborczym, który stanowi cały kraj. Partie otrzymują miejsca zależnie od odsetka otrzymanych głosów. W tym roku zarejestrowano ponad 40 list, ale tak naprawdę liczy się 13 i to one według sondaży mają szanse przekroczyć próg wyborczy 3,25 proc. (4 mandaty).

Kneset wybierany jest na czteroletnią kadencję, ale w przeszłości wiele razy dochodziło do przedterminowych wyborów z uwagi na rozpad koalicji. Jeszcze żadnej partii w historii parlamentaryzmu Izraela nie udało się samodzielnie zdobyć większości, przez co rządy koalicyjne są normą.

W całym kraju rozmieszczono ok. 17 tysięcy funkcjonariuszy policji, straży granicznej i wolontariuszy do pilnowania porządku w czasie głosowania, które ma potrwać do godz. 22 czasu lokalnego (godz. 21 w Polsce). Władze ogłosiły w poniedziałek, że ze względów bezpieczeństwa o północy tego dnia wojsko zamknie wszystkie przejścia graniczne z terytoriami okupowanymi - Zachodnim Brzegiem Jordanu i Strefą Gazy. Przejścia mają ponownie zostać otwarte w środę.

Uprawnionych do głosowania jest 6,3 mln Izraelczyków, którzy ukończyli 18 lat, w liczącym 8,6 mln ludzi kraju. Będą mogli oddać głosy w ok. 10 tysiącach lokali wyborczych.

Tegoroczne wybory są postrzegane jako plebiscyt w sprawie dalszego przywództwa rządzącego od 10 lat Netanjahu. Największym rywalem premiera, nazywanym "anty-Netanjahu", jest szef sztabu generalnego w latach 2011-15 gen. Benny Gantz stojący na czele utworzonego przed wyborami centrolewicowego sojuszu Niebiesko-Białych.

W Izraelu misję sformowania rządu prezydent powierza niekoniecznie zwycięzcy wyborów, lecz temu, kto spośród 120 deputowanych Knesetu jest w stanie stworzyć większościową koalicję.

Według przedwyborczych sondaży większe szanse na uzyskanie co najmniej 61 mandatów ma Netanjahu z poparciem partii prawicowych, skrajnie prawicowych i ortodoksyjnych. Natomiast Niebiesko-Biali, którzy w niektórych sondażach wyprzedzali Likud, mogą potencjalnie liczyć na poparcie ugrupowań lewicy i centrolewicy; żeby jednak mieć większość koalicyjną, musieliby dogadać się z kimś z prawicowego bloku.

Członkowie Knesetu wybierani są na cztery lata według ordynacji proporcjonalnej. Cały kraj stanowi jeden okręg wyborczy. W izraelskim systemie głosuje się na partie, nie na poszczególnych kandydatów. Partie otrzymują miejsca odpowiednio do odsetka otrzymanych głosów. W tegorocznych wyborach zarejestrowano ponad 40 list, ale tak naprawdę liczy się 13 list i to one według sondaży mają szanse przekroczyć próg wyborczy 3,25 proc. (4 mandaty).

Wyznaczony przez prezydenta kandydat ma 28 dni na sformowanie rządu (z możliwością przedłużenia o 14 dni). Jeśli mu się to nie uda, prezydent zwróci się do kogoś innego z misją tworzenia koalicji.

Dzień wyborów jest w Izraelu świętem państwowym, a więc i wolnym od pracy, żeby zachęcić obywateli do pójścia do urn.

Pierwszych wyników exit poll należy spodziewać się po zamknięciu punktów do głosowania. Wstępne częściowe wyniki zostaną podane przez izraelską Centralną Komisję Wyborczą ok. godz. 23 czasu miejscowego (ok. godz. 22 w Polsce). Głosy z całego kraju będą liczone przez noc i w środę rano mogą zostać ogłoszone wstępne całościowe wyniki.