Jezuici zgodzili się wypłacić odszkodowanie, ale pod warunkiem, że żaden z zakonników nie będzie musiał stawać przed sądem i odpowiadać na zarzuty - pisze "The Los Angeles Times". Nikt też nie przyznał się do winy. W ten sposób jezuici uniknęli być może kompromitującego dla nich procesu.

Reklama

A prawnicy Eskimosów mówili otwarcie - do oddalonych od cywilizacji wiosek trafiali "na zesłanie" kłopotliwi duchowni. Władze zakonu miały spokój i nie interesowały się działalnością jezuitów. Co innego mówią zakonnicy, którzy tłumaczą, że misja na terenach Eskimosów była wyróżnieniem dla najbardziej gorliwych duchownych.

Jednak jezuici nie zamierzają tak zostawić tej sprawy. Chcą wyjaśnić, czy Eskimosi - poprzez swoje oskarżenia - nie chcieli zwyczajnie zaszkodzić ich działalności misjonarskiej.