"Jesteśmy bardzo głęboko zainteresowani rozwojem demokracji i stabilizacji Gruzji" - mówił Lech Kaczyński po spotkaniu z Saakaszwilim.

Podkreślił, że Polska chce, aby wszystkie strony konfliktu przystąpiły na równych prawach do przedterminowych wyborów prezydenckich, które zostały rozpisane na 5 stycznia przyszłego roku. Przywódcę Polski wspierał w mediacji prezydent Litwy Valdas Adamkus.

Reklama

Prywatne media, w tym telewizje, zostały zamknięte na polecenie Micheila Saakaszwilego 7 listopada wraz z wprowadzeniem w kraju stanu wyjątkowego. Był to wstęp do rozprawy z opozycją, która w centrum Tbilisi domagała się jego odejścia, zarzucając mu autorytarne rządy, korupcję oraz nepotyzm.

Prezydent, którego do władzy wyniosła w listopadzie 2003 roku prodemokratyczna rewolucja róż, nie zawahał się rzucić przeciwko swoim przeciwnikom uzbrojonych policjantów, którzy strzelali do ludzi gumowymi kulami.

Reklama

Jego działanie spotkało się z ostrą krytyką na całym świecie. Podkreślono, że gdy ten wykształcony w Stanach Zjednoczonych prawnik obejmował rządy, obiecywał skończenie z korupcją i przestrzeganie demokracji. Teraz, podkreślano, nie jest lepszy od Eduarda Szewardnadzego, swego poprzednika, którego za takie przewinienia zdmuchnęła z politycznego świecznika rewolucja róż.

Choć już następnego dnia Saakaszwili rozpisał przedterminowe wybory prezydenckie, a kilka dni później odwołał stan wyjątkowy, krytykujące go prywatne media nadal nie nadają. W takiej sytuacji opozycja oskarża prezydenta o próbę zafałszowania wyborów i dyskryminację.

"Bez telewizji, w tym największej i najpopularniejszej stacji Imedi, która jak równa z równym konkuruje z państwowymi kanałami, nie ma mowy o wolnych i demokratycznych wyborach" - podkreślił w rozmowie z DZIENNIKIEM Konstantin Gamsachurdia, jeden z liderów opozycji.

Reklama

Dodał, że Saakaszwili tłumi wolność prywatnych mediów, bo sam zamierza wystartować w styczniowych wyborach.

"Ma nadzieję, że jeśli zdławi głos krytyki, to Gruzini zapomną mu to, co się wydarzyło przed dwoma tygodniami w Tbilisi i znów mu zaufają" - dodał.

Gdy zamykaliśmy to wydanie DZIENNIKA, miało właśnie się rozpocząć kolejne, już trzecie, spotkanie Lecha Kaczyńskiego z Micheilem Saakaszwilim.