Autorzy audycji są wręcz zasypywani prośbami o interwencję. Powodów do odwetu jest wiele: od niemiłego potraktowania w sklepie po zdrady małżeńskie. "Nie mamy za wiele pieniędzy, a mój mąż obstawił zakłady bukmacherskie; dziewczyna zdradza mnie przez internet; właśnie odkryłam, że mąż ma gejowskie filmy porno i chcę się zemścić!" - piszą słuchacze.

Reklama

Takie "zlecenie" to pestka dla moderatora, który natychmiast jak kameleon wciela się - a to w nauczyciela dziecka, a to w sąsiada albo we właściciela pizzerii - i dzwoni do ofiar, opowiadając im niestworzone historie.

Ci ostatni nieświadomi niczego - ani tego, że ich rozmowa leci na żywo w radiu, ani tego, że właśnie padają ofiarą zemsty, dają się wmanipulować w najdziwniejsze sytuacje.

Nie byłoby to może aż tak szokujące, gdyby wszystko kończyło się tylko na ośmieszaniu, jednak sprawy wymykają się często spod kontroli moderatora i zaczynają żyć własnym życiem. Tak było w historii z Radkiem.

Zlecenie wydał mężczyzna, który twierdził, że nowa żona zaniedbuje jego syna z pierwszego małżeństwa Radka. "Jest taka oschła wobec niego. Chciałbym, żeby wreszcie poczuła się głupio" - tłumaczył mężczyzna powody zgłoszenia się do radia.

Moderator, podając się za nauczyciela Radka, zadzwonił do jego macochy. "Uczę pani syna psychologii i zauważyłem pewien problem. Mam wrażenie, że Radek się w pani zakochał, pisze wiersze miłosne z pani imieniem" - zaczął rozmowę.

"Chyba wiem, dlaczego tak się dzieje" - dość szybko przerwała macocha. I wypaliła ku zaskoczeniu prowadzącego rozmowę i przysłuchującego się rozmowie męża: Bo ja się z nim przespałam...

Reklama

Kobieta nie miała pojęcia, że jest na antenie, a co gorsza, słucha tego jej własny mąż. Jaki był finał tej historii, łatwo się domyśleć - mąż, ku uciesze słuchaczy, zażądał natychmiast rozwodu.

Tragiczny był również koniec historii żony, która chciała ukarać męża za to, że wydaje pieniądze na zakłady piłkarskie. Mąż, do którego dziennikarz zadzwonił, podając się za kolegę z pracy, beztrosko przyznał się się, że wcale nie obstawia meczów i że to była tylko wymówka przed żoną, bo pieniądze wydał na pierścionek dla koleżanki z pracy...

Łzy i przekleństwa - to jeden ze stałych elementów programu w radiu Fajn. Mimo, a może właśnie z powodu, niezwykle drastycznych historii program "Zemsta jest słodka" cieszy się niesłychaną popularnością. A "najlepsze" kawałki zostały nawet wydane na płycie CD.

Internetowy zabójca

W Polsce też istnieją programy radiowe, w których wkręca się ludzi, ale robi się to zazwyczaj w ramach żartu. Nikt jeszcze nie odważył się dokonać zemsty w eterze, przy tak szerokiej publiczności. Co innego w internecie. Funkcjonujący w sieci profesjonalni mściciele są bardzo sprawni - wystarczy podać im kilka danych osoby, którą należy ukarać, określić rodzaj odwetu i uiścić, notabene niewygórowaną, opłatę.

Resztę bierze na siebie egzekutor. Jednak dotrzeć do niego nie jest łatwo. Tą nielegalną działalnością parają się najczęściej studenci, przede wszystkim spece od stron WWW, dla których jest to źródło dodatkowych przychodów. Nie ogłaszają się w internecie wprost, lecz na przykład prowadzą - jak opowiada w jednej z internetowych gazet Paweł, mściciel na zlecenie - własne fora, na których w zakamuflowany sposób wymieniają się informacjami o tym, jak najskuteczniej oczerniać i niszczyć ludzi dzięki sieci.

Ich działanie jest proste, bowiem zrujnować komuś reputację w internecie jest całkiem łatwo. Wystarczy podszyć się pod ofiarę i wejść na fora, na których się udziela, albo zapisać się do portalu społecznościowego i udając daną osobę, wpisywać za nią kompromitujące teksty. No i oczywiście można jeszcze zamieścić czyjeś zdjęcia na stronach erotycznych, a potem wysłać odpowiedniego linka do znajomych ofiary z pracy.

"Spotkałem się z przypadkami, że kobiety podawały dane swoich byłych partnerów, na których chciały się zemścić, na stronach gejowskich. Mężczyźni zaś udostępniali dane byłych dziewczyn na portalach z usługami seksualnymi. Albo publikowali w sieci filmiki erotyczne, które robili jeszcze za czasów, kiedy byli razem" - opowiada Zbigniew Urbański, rzecznik policji.

Internetowi mściciele mają też bardziej perfidne metody. Dają np. ogłoszenie w internecie lub w którejś z codziennych gazet z atrakcyjną ofertą sprzedaży mieszkania, a do tego podają numer telefonu ofiary i niewinny dopisek: proszę dzwonić między 4 i 5 rano... Ludzie najczęściej muszą wtedy zmienić numer telefonu, ale jeżeli ktoś jest bardzo uparty, będzie kazał ścigać ofiarę dalej.

Możliwości jest bardzo wiele, a ich skutki mogą być tragiczne. Paweł przyznał się, że otrzymał kiedyś zlecenie zniszczenia młodej dziewczyny. Sprokurował więc w Photoshopie jej zdjęcia pornograficzne i wysłał do jej szkoły. Potem na forach internetowych powypisywał niestworzone historie, które miały ją skompromitować. Ścigał ją kilka miesięcy i w efekcie doprowadził do zerwania z chłopakiem i kilku prób samobójczych. Lecz osoba, która wydała zlecenie, uspokoiła się dopiero, gdy dziewczyna wylądowała w szpitalu psychiatrycznym.

Zemsta za pieniądze

Nie tylko Polacy i Czesi dali się uwieść hasłu "zemsta jest słodka". Jeśli w internecie wpisze się angielskie słowo „revenge”, natychmiast pojawiają się dziesiątki stron poradnikowych, jak zemścić się na rywalu, szefie, kelnerce, sprzedawczyni czy niewiernej małżonce. A w nich wskazówki krok po kroku, co zrobić, żeby nie zostawić żadnych śladów, czyli nie używać własnego telefonu, nie korzystać ze swojego komputera, a w swe plany nie wciągać nikogo. I różne scenariusze odwetu, od ośmieszenia w pracy po pomieszanie przypraw w kuchni twojego wroga.

Ale to pikuś w porównaniu z tym, co oferują amerykańskie serwisy internetowe. Firmy w sieci realizujące zemstę na zlecenie to rozwinięty przemysł, który przynosi kokosy. Za każdą usługę trzeba bowiem słono zapłacić. A tego rodzaju strony odwiedza codziennie tysiące internautów.

Zachęta jest podobna jak w czeskim radiu: Zostałeś zdradzony? Oszukany? Zemścij się! A potem klienta wabi szeroki wachlarz usług. Jeśli chcesz, za 25 dolarów możesz zamówić nękanie swojego wroga telefonami z wyzwiskami. Za trochę więcej twój były otrzyma zapis rozmowy telefonicznej, z której dowie się, że ma dziecko z przypadkowo spotkaną dziewczyną.

A może nie podoba ci się, że twój ojciec ma nową partnerkę? Wkurza cię, że były chłopak romansuje z nową dziewczyną? Za - bagatela - 500 dolarów anonimowi mściciele z internetu na twoje polecenie rozwalą te romantyczne relacje. "Satysfakcja gwarantowana" - zapewnia portal "pay him back". Nikt się nie dowie, że maczałeś w tym palce, a związek, na który wydałeś zlecenie, rozpadnie się albo zmieni w prawdziwe piekło.

Jeżeli żądza zemsty nie jest tak wielka, można zamówić tylko wpuszczenie znienawidzonej osobie wirusa do komputera, wysyłanie gróźb czy wizerunków laleczek voodoo z twarzą ofiary na e-mail albo przesłanie kłopotliwego (na przykład wibratora) lub bardzo śmiesznego (na przykład czekoladowe ciasteczka z nadzieniem czosnkowym) prezentu na adres wroga.

Na własną rękę

Często jednak osobista zemsta dla wielu przynosi większą satysfakcję. Nie bez znaczenia jest też i to, że nie trzeba za nią zapłacić. Wiele osób zabiera się więc za nią samemu. Myślą - naiwni - że wykorzystanie do tego internetu nie wymaga żadnego wysiłku i zapewnia pełną anonimowość. Tymczasem znane są przypadki, kiedy posługujący się internetem mściciel trafił w efekcie przed oblicze sądu.

Pewna młoda Amerykanka podała internautom adres domu swojej ciotki i ogłosiła, że jest on do rozbiórki i każdy może sobie z niego zabrać, co chce. Za darmo. Odzew był natychmiastowy – w ciągu jednego dnia dom spustoszono do cna. Wyniesiono nawet kuchenkę i framugi drzwi. Co na to ciotka? Szybko domyśliła się, kto za tym stoi, i podała siostrzenicę na policję.

Jednak takie historie nie dla wszystkich stanowią przestrogę. Są ludzie, którzy nie tylko imają się perfidnych sposobów, by kogoś zniszczyć, ale jeszcze chwalą się tym na prawo i lewo. Jeden z internautów opisywał na przykład, co zrobił, gdy w komórce swojej narzeczonej odkrył filmik, na którym widać, jak dziewczyna uprawia seks z szefem.

Najpierw film wysłał pocztą elektroniczną do żony szefa, a potem do wszystkich pracowników owej firmy oraz do bezpośredniego przełożonego szefa. Mężczyzna w jednej chwili stracił pracę i rodzinę. Dziewczyna - pracę i dom.

Odwetu najczęściej szukają właśnie oszukani partnerzy. Ale nie tylko. Zemstę rozwścieczonego nabywcy laptopa z Wielkiej Brytanii, który został nabrany przez sprzedawcę, śledziły w internecie ponad trzy miliony osób.

Mężczyzna kupił na e-bayu za bajońską sumę popsutego laptopa. Sprzedawca Amir Massoud Tofangsazan drogo za swoje kłamstwo zapłacił. Plan oszukanego klienta był prosty: założył bloga, na którym zamieścił wszystkie dane oszusta, łącznie z fotografią dowodu, świadectw szkolnych i innych dokumentów oraz dziesiątki erotyczno-pornograficznych zdjęć Armira - wszystko to znalazł na twardym dysku komputera. Stronę oglądały miliony osób.

Na baczności powinni się mieć także wszyscy szefowie, bo w każdej chwili mogą paść ofiarą sfrustrowanych podwładnych. Z badania przeprowadzonego na zlecenie amerykańskiego Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego wynika, że większość przypadków tzw. biurowego sabotażu jest robotą pracowników lub byłych pracowników biura.

Za zwolnienie, nieotrzymanie awansu czy premii zdolni byli kasować ważne dla funkcjonowania firmy dane, całe oprogramowanie, a także publikować pornografię na stronach swojej firmy. I nie były to zwykłe psikusy - jedno z przedsiębiorstw poniosło straty w wysokości 10 mln dolarów!