Waszyngton może mieć powody do satysfakcji. Stanom Zjednoczonym udało się przekonać Kreml, że budowa tarczy jest nieunikniona: w czwartek potwierdzili to Czesi, zawierając porozumienie o budowie współpracującego z polską bazą radaru.

Reklama

Amerykanom udało się też uczynić swój projekt sprawą całej Europy. W Bukareszcie NATO uznało, że budowa silosów jest konieczna, aby odeprzeć groźbę ataku Iranu. Dla zachęty Biały Dom poszedł wobec Rosjan na pewne ustępstwa. Będą mogli przeprowadzać inspekcje instalacji w Polsce i Czechach, a ich uruchomienie zostanie odłożone do momentu, gdy Teheran zbuduje rakiety dalekiego zasięgu. Więcej: Amerykanie są gotowi włączyć do projektu obrony antyrakietowej rosyjskie wyrzutnie.

To dało efekt. Choć Rosjanom powstanie bazy w Polsce nadal się nie podoba, nie grożą już wycelowaniem z tego powodu pocisków w nasz kraj. Putin, który wczoraj po raz pierwszy uczestniczył w szczycie NATO, każdym gestem dawał znać, że liczy na współpracę z Zachodem. "Nasze obawy o bezpieczeństwo zostały wysłuchane. Różnimy się w wielu punktach, ale duch poszukiwania kompromisu zwycięża. Jeśli tak będzie nadal, odbudujemy zaufanie" - powiedział po spotkaniu z przywódcami państw NATO. I ku zaskoczeniu dziennikarzy zaczął rozdawać z uśmiechem autografy.

Już dziś w Soczi George Bush i Putin mają podpisać porozumienie o strategicznej współpracy, której elementem być może będzie także baza tarczy antyrakietowej. Na znak dobrej woli wczoraj Rosjanie zgodzili się na przejazd przez swoje terytorium zaopatrzenia dla wojsk NATO w Afganistanie.

Reklama

To całkowicie zmienia okoliczności budowy silosów w Polsce. Witold Waszczykowski, wiceminister spraw zagranicznych odpowiedzialny za negocjacje z Amerykanami, przyznał wczoraj DZIENNIKOWI, że na drodze do powstania bazy jest dziś o wiele mniej zakrętów niż jeszcze kilka tygodni temu. Już we wtorek Waszczykowski leci do Moskwy. "Nowe stanowisko Rosjan bardzo ułatwi nam dogadanie się w sprawie tarczy. Jestem na 99 proc. pewien, że się uda" - wtóruje gen. Roman Polko, zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Decyzja dla Donalda Tuska nie jest jednak łatwa. Amerykanie do tej pory nie zgodzili się na przekazanie nam systemów obrony powietrznej Patriot, co było głównym postulatem premiera - przyznają źródła dyplomatyczne. Waszyngton nie chce narażać na szwank rysującego się porozumienia z Putinem, który uważa, że patrioty są skierowane przeciw Rosji.

Czasu na ustalenie tych warunków pozostało niewiele. Amerykanie chcą sfinalizować rozmowy w czerwcu, przed końcem kampanii wyborczej w USA. George Bush zamierza w ten sposób odejść w glorii prezydenta, który zabezpieczył Amerykę przed atakiem awanturniczych państw Bliskiego Wschodu.