O tym, że setki Niemców skarżą się na dręczące ich wewnętrzne głosy i demony, pisze brytyjska gazeta "The Times". "Tylko w ubiegłym roku o pomoc prosiło mnie około 350 osób, które podejrzewały, że są opętane" - wylicza ojciec Joerg Mueller, który przewodniczy specjalnej grupie duchownych, uczonych i terapeutów. "Nie pomogła im terapia, dlatego o pomoc w walce z demonem poprosili księdza" - dodaje.
Z kolei polski duchowny, który brytyjskiej gazecie przedstawia się jako ojciec Wiktor, podkreśla, że to tylko wierzchołek góry lodowej.
Fala opętań wywołała szok w niemieckim Kościele. Tamtejsze duchowieństwo nie chciało odprawiać egzorcyzmów od tragedii w 1973 roku. Wtedy wypędzanie diabła z 23-letniej kobiety skończyło się tragicznie. Anneliese Michel z bawarskiej wioski cierpiała na epilepsję i skarżyła się na halucynacje.
Rodzice kobiety pozwolili dwóm księżom na odprawienie egzorcyzmów. Duchowni powtarzali seanse aż 67 razy. Młoda Niemka w tym czasie przeraźliwie schudła - ważyła tylko 31 kilogramów - i w rezultacie zmarła z wycieńczenia. Księża i rodzice kobiety zostali skazani na więzienie w zawieszeniu za to, że nie udzielili jej pomocy medycznej. Ta tragiczna historia stała się kanwą filmu "Egzorcyzmy Emily Rose" z 2005 roku.
Dlatego teraz w niemieckim Kościele dramatycznie brakuje egzorcystów. Duchowni muszą wzywać na pomoc Polaków i Szwajcarów. Polski ksiądz Andrzej Trojanowski zapowiada, że Niemcy będą mogli szukać pomocy w specjalnym ośrodku w Poczerninie pod Szczecinem.