Miyazaki zjednoczył całą Japonię. Wszyscy chcieli, by zwyrodnialec trafił w ręce kata. Nie pomogło mu udawanie chorego psychicznie. Sąd odrzucił jego ostateczną apelację i zbrodniarz skończył na szubienicy.
O mordercy usłyszano po raz pierwszy w 1980 roku. Wtedy pierwszy raz porwał uczennicę podstawówki. Nie tylko gwałcił i zabijał, ale wypijał tez krew ofiar i zjadał kawałki ich ciał - pisze brytyjski "TImes".
Jego zbrodnie wywołały w Japonii panikę, rodzice bali się wypuszczać dzieci na ulice, a przed szkołami stały patrole policji. Wreszcie funkcjonariuszom udało się mordercę ująć.
45-letni Miyazaki zrzucał winę na swą drugą osobowość - "człowieka-szczura". Sąd nie dał wiary jego chorobie psychicznej. Postrach Japonii skończył na szubienicy razem z dwoma innymi mordercami.