MSZ nazwało działania władz czeskich "krokiem nieprzyjaznym" i oświadczyło, że podejmując decyzję o wydaleniu dyplomatów "strona czeska postąpiła nieuczciwie i niegodnie".

Reklama

Bez jakichkolwiek podstaw władze Czech zadały poważne szkody relacjom rosyjsko-czeskim - czytamy w komunikacie. Działania Pragi nie tylko spotkają się z adekwatną odpowiedzią, ale też zostaną uwzględnione przy kształtowaniu rosyjskiego kursu wobec Czech - dodano w oświadczeniu.

Rosyjska agencja rządowa Rossotrudniczestwo, zajmująca się współpracą międzynarodową, w tym humanitarną, poinformowała, że decyzja o wydaleniu dotyczy dwóch pracowników Rosyjskiego Ośrodka Nauki i Kultury w Pradze, Andrieja Konczakowa i pracownika o nazwisku Rybakow. Strona czeska dała im 48 godzin na opuszczenie kraju - powiedział wiceszef Rossotrudniczestwa Michaił Briuchanow.

O zamiarze wydalenia przedstawicieli Rosji poinformował w piątek premier Czech Andrej Babisz. Decyzja ma związek z informacjami, uzyskanymi w kwietniu przez służby specjalne, na temat przyjazdu do Pragi osoby z paszportem dyplomatycznym, która rzekomo miała przy sobie silną truciznę - rycynę. W konsekwencji trzech czeskich samorządowców otrzymało ochronę policyjną.

Jak się okazało, informacja ta była nieprawdziwa i była wynikiem sporów między pracownikami ambasady rosyjskiej w Pradze. Jeden z nich fałszywie oskarżył kolegę wobec czeskich tajnych służb.

Według Babisza incydent zaszkodził stosunkom czesko-rosyjskim oraz doprowadził do niepotrzebnego i nieuzasadnionego obciążenia czeskich służb bezpieczeństwa. Republika Czeska nie może tolerować podobnych wypadków na swoim terytorium - podkreślił premier.

Szef MSZ Czech Tomasz Petrziczek powiedział, że czeska dyplomacja próbowała w dyskretny sposób rozwiązać tę kwestię, jednak strona rosyjska nie pozostawiła innego wyjścia jak wydalenie dwóch dyplomatów. Minister podkreślił, że Czechy podjęły taką decyzję, zdając sobie sprawę, że ze strony rosyjskiej dojdzie do podobnego kroku w ramach retorsji.