Kontrowersyjnemu pomysłowi kopenhaskiego kuratorium przyklasnęli też sami pedagodzy. Właśnie szkoły w stolicy stanowić będą poligon doświadczalny nowego wychowawczego eksperymentu. "Sytuacja w kopenhaskich szkołach, zwłaszcza w biedniejszych, imigranckich dzielnicach, jest bardzo zła. Agresja wśród uczniów rośnie dramatycznie, młodzież jest inna niż kiedyś" - mówi DZIENNIKOWI Niels de Voss z Duńskiego Związku Nauczycieli.

Reklama

"Dlatego w pierwszej kolejności chcemy objąć szkoleniami z samoobrony tamtejszych nauczycieli" - dodaje. W duńskich placówkach edukacyjnych coraz częściej dochodzi bowiem do fizycznych napaści na wykładowców, którzy zaczynają bać się o swoje zdrowie, a nawet życie. "To nie są już żarty, uczniowie naprawdę przekraczają granice" - mówiła duńskiej prasie Annette Zahle, dyrektorka jednej ze szkół w Kopenhadze, gdzie wychowawcy zostali zaatakowani przez grupę 10- i 12-latków.

Szkolenia, które mają zwiększyć pewność siebie pedagogów i nauczyć ich nowych „chwytów wychowawczych”, będą obejmować m.in. sztukę unikania ciosów oraz obezwładniania agresywnych uczniów. Na tym jednak nie koniec. Kopenhascy nauczyciele mają się również uczyć nowych metod radzenia sobie ze stresem i obciążeniami psychicznymi będącymi skutkiem agresji słownej.

Poza tym pedagodzy mają od specjalistów prowadzących zajęcia dowiedzieć się, jak należy prowadzić mediację w klasie oraz rozwiązywać konflikty narastające w szkolnych grupach rówieśniczych. "Po zakończeniu kursu będziemy jak skrzyżowanie policyjnego negocjatora z ochroniarzem z nocnego klubu" - żartują sami nauczyciele, którzy nigdy nie spodziewali się, że w pracy z dziećmi potrzebne są takie umiejętności.

Duńskie szkolnictwo, podobnie jak w pozostałych krajach skandynawskich, od lat stawiane było za wzór. Według raportu OECD 15-latkowie z Danii zajmują 17. miejsce na świecie pod względem czytania i 14. pod względem wyników z matematyki. Jednak narastająca wśród uczniów przemoc może zagrozić tej pozycji. "Nasze szkoły wciąż stoją na bardzo dobrym poziomie. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by agresja nie zepsuła tego obrazu" - mówi Niels de Voss.