Te wybory miały zakończyć wielki polityczny kryzys, w którym w ostatnich dwóch latach pogrążyła się Austria. Utworzony na początku 2007 roku rząd jedności narodowej okazał się kompletnym niewypałem. Politycy różnych frakcji szybko zaczęli się kłócić o najbardziej podstawowe kwestie. Dlatego rząd już długo przed upadkiem był kompletnie spraliżowany. Dwa miesiące temu padł.

Reklama

Historyczny sukces prawicy

Ale te wybory mogą jeszcze bardziej pogłębić ten kryzys. Ich wielkim wygranym jest skrajna populistyczna prawica. Partia Liberalna, której przewodzi Heinz-Christian Strache, zdobyła ponad 18 procent głosów. Szczęśliwy Strache mówił o "historycznym sukcesie". "Zdołałem w ciągu zaledwie trzech lat pomnożyć nasze głosy przez dziesięć" - cieszył się przed kamerami austriackiej telewizji ORF.

Jego partia miała fatalne wyniki przez kilka lat po rozłamie, do którego doprowadził Joerg Haider. Ale rywal może stać się niedługo przyjacielem, bo Strache nie wyklucza koalicji z Sojuszem na Rzecz Przyszłości Austrii. Partia Haidera uzyskała prawie 11 procent głosów. Skrajna prawica z 30-procentowym poparciem jest równie silna, co dominująca do tej pory centrolewica.

Ta leczy rany po niedzielnej porażce. Co prawda zgromadziła niespełna 30 procent głosów, ale w porównaniu z poprzednimi wyborami jej poparcie zmalało z 35,4 procent. Strache także Socjaldemokratom zaproponował koalicję. Ale ci stanowczo odrzucają wszelkie układy ze skrajną prawicą.

Lider Socjaldemokratów Werner Feyman nie wykluczył także rządów mniejszościowych. Innym rozwiązaniem jest utworzenie rządu z dotychczasowym partnerem, czyli konserwatywnym Forum Liberalnym (18 procent głosów). W niektórych kwestiach mogliby także liczyć na poparcie Zielonych (prawie 10 procent).

Zaniepokojenie i obawy

Reklama

"Wiedeń rzucił wyzwanie Europie triumfem radykalnej prawicy w przyspieszonych wyborach" - napisał komentator rzymskiego dziennika "La Repubblica". Sukces skrajnej prawicy w Austrii odbił się także echem w Izraelu.

"Z ogromnym zaniepokojeniem i obawami obserwujemy wzrastającą popularność sił politycznych, które popierają ksenofobię, negują Holokaust i przyjaźnią się z neonazistami" - oświadczył Yigal Palmor, rzecznik izraelskiego resortu spraw zagranicznych.

Do głosowania w Austrii uprawnionych było 6,3 mln osób. Po raz pierwszy w historii Unii Europejskiej do urn mogli pójść nawet 16-latkowie. Najmłodszych wyborców było 200 tysięcy.