JUSTYNA PRUS: Czy jakiekolwiek porozumienie Abchazji i Osetii Południowej z Gruzją w ogóle jest możliwe? Bierze pan pod uwagę taki wariant?
SIERGIEJ BAGAPSZ: Kiedy nasza delegacja jechała do Genewy, powiedzieliśmy, że będziemy brać udział w negocjacjach na równych warunkach. Gruzini zapowiedzieli, że nie dopuszczą nas do plenarnego posiedzenia. Wtedy powiedziałem swojemu szefowi MSZ: nie idź tam, nie bierz w tym udziału. Taką samą decyzję podjęli Rosjanie. Rozmowy z Gruzją będą możliwe dopiero po zmianie władzy w tym kraju. Wtedy, gdy Tbilisi uzna nas za niezależne państwo.

Reklama

Czyli nigdy. Bo Tbilisi nigdy się na to nie zgodzi. Gruzja wciąż uznaje Abchazję i Osetię za część swojego państwa.
Abchazja nigdy, powtarzam: nigdy, nie wróci w skład Gruzji. W tej sprawie nie może być żadnego kompromisu.

Jak pan sobie wyobraża przyszłość Abchazji? Nie wygląda na to, by uznał was ktoś poza Rosją i Nikaraguą. Waha się nawet Białoruś.
Wcześniej czy później Abchazja będzie niezależnym państwem. Zasłużyliśmy na to. Jeśli Zachód i Europa podejdą do tego poważnie i bez uprzedzeń, to przestaną nas porównywać do Kosowa i zgodzą się, że mamy prawo, by być niezależnym państwem.

Jak pan sobie wyobraża rozwój Abchazji, jeśli jedynym państwem, które z wami współpracuje jest Rosja?
Rosja jest na tyle silnym i dużym państwem, że dla naszej gospodarki to w pełni wystarczy.

Opowieści o niezależności to bajki. Jesteście zupełnie zależni od Moskwy.
Myślę, że jesteśmy na tyle zależni od Rosji, na ile Polska od USA, zgadzając się na tarczę antyrakietową u siebie. W pełni niezależnych państw nie ma na świecie.

Reklama

Czy Abchazja chce się przyłączyć do Rosji?
Nie zamierzamy tego robić. Budujemy swoje niezależne państwo.

To po wam rosyjskie bazy wojskowe?
W tym samym celu, co Polsce amerykańskie. Żeby nikomu nawet do głowy nie przyszło nas w przyszłości zaatakować. W ciągu ostatnich lat, trzy razy mieliśmy wojnę z Gruzją. To Gruzja - uzbrajana przez Amerykę - na nas napadała. Dlatego aby się zabezpieczyć, jednoczymy się z Rosją. Każdy wybiera to, co mu się opłaca. Jedni - jak Gruzja czy Kosowo - wiążą się z NATO, my współpracujemy z Rosją.

Czy są szanse na wpuszczenie unijnych obserwatorów do Abchazji?
Misję UE popieram i pochwalam, ale tylko na terytorium Gruzji. Ani do Abchazji, ani do Osetii nigdy jej nie wpuścimy. Mamy u nas misję ONZ - przedłużymy ją. Tylko najpierw zmienimy nazwę z misji w Gruzji na misję ONZ w Abchazji.