W 2013 roku w miejscowości Tjoern pod Goeteborgiem policja znalazła spaloną kabinę tira, a w niej ciało polskiego kierowcy Grzegorza C. Śledztwo wykazało, że mężczyzna został brutalnie pobity, zmarł na skutek uduszenia. Z naczepy skradziono wyceniany na 22 tys. euro drut miedziany oraz aluminiowy, którego właścicielem była polska firma.
.Na ślad sprawcy natrafiła jesienią 2020 roku szwedzka policja dzięki międzynarodowej współpracy. Analiza odcisków palców wykazała, że należą one do przebywającego w więzieniu w Rumunii za inne przestępstwa Daniela C., obywatela tego kraju. W wyniku ekstradycji stanął przed sądem. Nie przyznał się do winy.
Śledztwo wykazało, że Rumun był członkiem grupy przestępczej, która prawdopodobnie przyjechała do Szwecji, aby napadać na kierowców tirów. Sąd dał wiarę, że Daniel C. brał udział w brutalnym napadzie rabunkowym na polskiego kierowcę. Jednak nie zostało udowodnione, że zamordował - podkreślono w wyroku.
W procesie uczestniczyła żona ofiary, Halina. Zeznała, że mimo upływu ośmiu lat "bez męża nie ma pomysłu na życie". W każdy czwartek czekam aż wróci do domu - powiedziała.