Rosyjski premier to dziwny człowiek. Najpierw ostro potraktował swą odpowiednik z Ukrainy. Zażądał natychmiastowej spłaty gigantycznego długu za gaz - w przeciwnym razie Rosja nie podpisze nowej umowy na sprzedaż paliwa Ukrainie. Jednocześnie jednak zapowiedział, że chce polepszenia stosunków między Moskwą a Kijowem, a potem złożył Julii Tymoszenko życzenia urodzinowe.
Gazprom twierdzi, że Ukraina jest mu winna aż 2,4 miliarda dolarów za niezapłacone rachunki za gaz, kary i odsetki. Z kolei ukraiński Naftohaz twierdzi, że długi wynoszą najwyżej 1,3 miliarda dolarów i nie ma zamiaru płacić ani centa więcej.
Putin to nie pierwszy rosyjski polityk, który grozi Ukrainie. Kilka dni temu prezydent Dmitrij Miedwiediew zażądał od szefa Gazpromu, by ten ściągnął ukraiński dług wszelkimi możliwymi sposobami.