Obławę zorganizowano na przedmieściach Muzaffarabadu w pakistańskiej części Kaszmiru. Według naocznych świadków, podczas operacji doszło do kilku eksplozji, w rejon ściągnięto kilkanaście samochodów wojskowych oraz śmigłowiec.

Według BBC, obóz na przedmieściach Muzaffarabadu był prowadzony przez organizację charytatywną Jamaat-ud-Dawa. Jest ona powszechnie uznawana za przykrywkę bojowników z Lashkar-e-Taiba (Armii Pobożnych). Działalność tej organizacji została oficjalnie zakazana w Pakistanie w 2002 roku. Znajduje się ona także na amerykańskiej liście grup terrorystycznych.

Reklama

>>>To on stoi za atakiem na Bombaj

W obławie aresztowano około 15 osób. Jak nieoficjalnie informują media, wśród nich jest Zaki ur-Rehman Lakhvi. Jego nazwisko wymienił w trakcie przesłuchań Azam Amir Kasab - jak do tej pory jedyna osoba zatrzymana w związku z bezpośrednim udziałem w atakach na Bombaj. Powiedział śledczym, że Lakhvi był jednym z pomysłodawców zamachów.

Według ustaleń śledczym Lakhvi z Yusufem Muzammilem kierowali telefonicznie 10 terrorystami, którzy przeprowadzili atak na Bombaj. W zamachach na największe miasto Indii zginęło prawie 170 osób, w tym kilkunastu cudzoziemców. New Delhi zażądało od Islamabadu wydania osób współodpowiedzialnych za masakrę, które - według władz indyjskich - ukrywają się na terenie Pakistanu.

Dlaczego Pakistan w końcu wziął się za "Armię Pobożnych"? Być może wpływ miał nacisk Białego Domu. "Sadzę, że nie ma już wątpliwości, że do organizacji ataku wykorzystano tereny Pakistanu. Ale przeprowadziły go siły nie związane z rządem" - powiedziała w niedzielę w CNN Sekretarz Stanu Condoleezza Rice.