Broniąca się przed rosyjską agresją Ukraina spodziewa się nasilenia ostrzałów rakietowych i eskalacji działań wojennych. Politycy i przedstawiciele służb oczekiwali w okolicach 9 maja ogłoszenia przez Kreml powszechnej mobilizacji, zapowiedzi aneksji kolejnych terytoriów, a na pewno skrajnie antyzachodniej retoryki. W przededniu świętowanego w Rosji Dnia Zwycięstwa nasiliły się też pogróżki pod adresem Polski.
Miasta przedsięwzięły nadzwyczajne środki ostrożności. Najdalej poszli włodarze Iwano-Frankiwska. Mer Rusłan Marcinkiw odwołał wszelkie imprezy planowane na 7–9 maja, w tym z okazji sobotniego dnia miasta i niedzielnej rocznicy zakończenia II wojny światowej, która nad Dnieprem jest obchodzona jako Dzień Pamięci i Pojednania. – Proszę mieszkańców Iwano-Frankiwska, by nie gromadzili się nad jeziorem, w parku i innych miejscach publicznych, w miarę możliwości pojechali za miasto, aby 7, 8 i 9 maja w mieście było jak najmniej ludzi – apelował Marcinkiw.
Szczególny reżim bezpieczeństwa zapowiedziano w wielu innych miastach. Ich władze obawiały się prowokacji, zamachów, dywersji i ataków rakietowych. Te ostatnie nasiliły się już w ubiegłym tygodniu. W Kijowie między 30 kwietnia a 2 maja nie ogłoszono ani jednego alarmu powietrznego. Od 3 maja było ich kilka każdego dnia.
Reklama