Po tym, jak wczoraj ONZ ogłosiła, że na cholerę zmarło już blisko osiemset osób, prezydent Mugabe ogłosił, że jego rząd poradził już sobie z epidemią. "Jestem szczęśliwy, mogąc powiedzieć, że nasi lekarze przy pomocy Światowej Organizacji Zdrowia poradzili sobie z chorobą. Już nie ma cholery w Zimbabwe" - twierdził Mugabe w specjalnym telewizyjnym orędziu.

Reklama

Winę za pojawienie się choroby zrzucił na Zachód, który miałby w ten sposób próbować obalić jego rząd. "Czy choroba wściekłych krów w Wielkiej Brytanii zasługiwała na wojskową interwencję?" - pytał, a zgromadzeni widzowie odpowiedzieli śmiechem.

Mugabe: Nie ma cholery w Zimbabwe

p

Tymczasem ONZ i RPA twierdzą, że epidemia rozszerza się w coraz szybkim tempie wzdłuż granicy Zimbabwe z Republiką Południowej Afryki. Specjaliści Biura ds. Koordynacji Spraw Humanitarnych (OCHA) oceniają, że liczba zarażonych wzrosła z 783 do 16403 osób. W kraju brakuje żywności i lekarstw. Obecnie panuje też susza.

>>>Mugabe pnie się na liście dyktatorów XX w.

W rozmowach z dziennikarzami urzędnicy rządu Zimbabwe łagodzą wymowę orędzia prezydenta. "Właściwie to, co prezydent powiedział, ma oznaczać, że sytuacja jest znowu pod kontrolą" - mówił telewizji Al Dżazira rzecznik rządu w Harare, Bright Matonga. "Wciąż potrzebujemy pomocy. Byłoby bardzo niedobrze, gdyby ludzie zaczęli upolityczniać sprawę cholery" - dodał.