"To było jak trzęsienie ziemi. Jednej nocy spadło więcej deszczu niż wynosi średnia na cały grudzień" - mówił burmistrz Gianni Alemanno. W wyniku wczorajszych kilkugodzinnych ulew stolica Włoch częściowo znalazła się pod wodą między innymi dlatego, że system ściekowy nie był w stanie odprowadzać wody z ulic. Dzisiejsze gazety twierdzą, że wina leży po stronie służb miejskich, bo większość z nich była zatkana nieuprzątniętymi na czas liśćmi.
>>>Włochy znalazły się pod wodą
W efekcie woda zalewała dziesiątki samochodów zaparkowanych na ulicach, a między budynkami pływały pontony z ludźmi ewakuowanymi z domów. Zalany został m.in. parking niedawno otwartego centrum handlowego Euroma 2. W jednym z wypełnionych wodą tuneli drogowych strażacy znaleźli auto z martwą 54-letnią kobietą w środku. Ofiara utknęła w błocie i nie zdołała wydostać się na czas z samochodu.
Jednak powodziowe kłopoty Rzymian mogą potrwać dłużej - z powodu intensywnych opadów w innych częściach kraju gwałtownie podniósł się poziom Tybru, na którego brzegach usytuowana jest włoska stolica. Dziś po południu fala powodziowa ma dotrzeć do Wiecznego Miasta. Szef obrony cywilnej oceniał, że szansa, że rzeka nie przeleje się przez umocnienia do północnych dzielnic, wynosi 50 proc. "Nie mieliśmy tu takiej sytuacji od 100 lat" - przyznawał Guido Bertolaso.
Niespodziewana powódź pokrzyżowała szyki związkowców - dziś w Rzymie miał się odbyć strajk komunikacji miejskiej. Jednak w związku z sytuacją został odwołany.