DGP: Często słychać ocenę, że Rosjanie nie mają zasobów wojskowych i ludzkich, by prowadzić długą wojnę. Zgadza się pan z tym?
Ted Kontek: Z pewnością rosyjska armia jest bardzo zaskoczona tym, jak źle idzie wojna. Ale z obniżonymi ambicjami skoncentrowanymi na Donbasie i utrzymaniu korytarza lądowego na Krym Rosjanie mają nadzieję, że słabsze państwa Zachodu będą zmuszać Kijów do porozumienia. Putin chce wytrzymać dłużej niż Zachód. Doprowadzić do tego, by Europa obrała swój tradycyjny kurs, chciała negocjować, by otrzymać coś w zamian za koniec wojny. Komentarze Macrona są oburzające. Szczęśliwie USA, Wielka Brytania, kraje Europy Środkowej, bez Węgier, dostarczają i będą dostarczać Ukrainie broń i inną pomoc.
Czy ten punkt widzenia – krytyka Macrona, Węgier, może i Niemiec – jest szeroko podzielany przez urzędników w Departamencie Stanu?
Reklama
Przegłosowując wielką finansową i wojskową pomoc, sygnalizujemy swoje stanowisko. Historycznie Niemcy mają problem z armią, a Francja z negocjowaniem umów, ale to ważne kraje UE. Jednocześnie Berlin i Paryż wspierają Ukrainę i będą to robić, choć może mniej, niż oczekujemy. Niezależnie od tego, co Rosja zrobi, światowy porządek już się zmienił. Moskwa będzie zmarginalizowana na lata, jeśli nie na dekady. Teraz pewnie będzie chciała wstrzymać walki, tak jak w Gruzji (utrzymując zdobycze terytorialne – red.). Ukraina jednak na to nie pójdzie, a my zgadzamy się z taką determinacją.
Jak daleko sięga ta zgoda? Jak Zachód i USA zareagują w przypadku kontrataku na Donbas czy Krym?
Donbas i Krym to Ukraina. Każdy kraj ma prawo do obrony swojego terytorium. Inna sprawa to ataki na ziemie Rosji, tu niektórzy byliby zaniepokojeni reakcją Moskwy.