Kolejne 2 tys. dzieci służy w południowym Sudanie, który w 2005 roku podpisał porozumienie pokojowe z Chartumem, i na wschodzie kraju, gdzie trwa powstanie przeciwko rządowi.
Jak informuje ONZ, większość małoletnich żołnierzy ma 15-17 lat, choć zdarzają się też 11-latki.
Los dzieci jest o tyle tragiczny, że często muszą walczyć między sobą. Nieletni zasilają bowiem szeregi nie tylko rebeliantów, ale również wspieranej przez rząd w Chartum milicji oraz sudańskiej armii.
- Według sudańskiego i międzynarodowego prawa, rekrutowanie żołnierzy poniżej 18. roku życia jest nielegalne, nawet jeśli nie uczestniczą bepośrednio w działaniach wojennych - mówi Ted Chaiban z UNICEF-u. Ale prawo to nie jest przestrzegane, a przypadki posiłkowania się nieletnimi zdarzają się nagminnie.
Konflikt w Darfurze rozpoczął się w 2003 r. kiedy czarnoskóra ludność prowincji zbuntowała się przeciwko dyskryminującej, ich zdaniem, polityce arabskich władz centralnych w Chartum. W odwecie arabskie milicje dżandżawidów dokonały brutalnej pacyfikacji i czystek etnicznych na terenach zamieszkałych przez czarnych Afrykanów. W ich wyniku około 300 tys. ludzi zginęło, a ponad 2,5 miliona musiało opuścić swoje domy.
Te dzieci nie czekają na święta, Mikołaja ani prezenty. Jedyne, czego się uczą, to zabijanie. W krwawym konflikcie w sudańskiej prowincji Darfur walczy co najmniej 6 tys. młodocianych żołnierzy, czasem nawet poniżej 11. roku życia - alarmuje ONZ.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama