"Dostawy dla sił Sojuszu pozostaną w zawieszeniu, dopóki nie oczyścimy tego miejsca z bojowników i innych przestępców, którzy wymknęli się spod naszej kontroli" - twierdzi zarządzający Chajberem urzędnik, Tarik Hajat. Jeśli będzie trzeba, pakistańska armia rozszerzy ofensywę na sąsiednie regiony. Obecnie zamknięto nie tylko drogę przecinającą Przełęcz, ale i przejście graniczne w Torkham. W miejscowościach położonych w tej okolicy ogłoszono godzinę policyjną. Pakistan twierdzi, że otworzy drogę przez Przełęcz Chajberską dopiero, gdy będzie ona w pełni bezpieczna.
Jak twierdzi Hajat, zamieszkujące tę okolicę plemię Kukichel najprawdopodobniej wspiera i chroni talibów. Dlatego pakistańscy wojskowi mają zamiar skrupulatnie przeczesać okoliczne wioski. Podobno pakistański wywiad wytypował już 26 miejsc, w których najprawdopodobniej ukrywają się islamscy rebelianci.
Przełęcz Chajberska jest kluczowym punktem na trasie dostaw do Afganistanu. Przecinająca ją szosa prowadzi z portu w Karaczi do Kabulu. Od września władze w Islamabadzie stopniowo traciły kontrolę nad tym szlakiem - bojownicy coraz częściej i coraz śmielej atakowali dostawy dla sił ISAF m.in. napadając i niszcząc ciężarówki wojskowe. Do ataków dochodziło również w bazach i na parkingach, gdzie przechowywano zaopatrzenie. Regularnie rozkradano też NATO-wski ekwipunek i porywano kierowców ciężarówek. W efekcie część firm, które zajmowały się zaopatrzeniem sił ISAF, w ostatnim czasie wycofała się z interesu. Z kolei planiści Sojuszu zaczęli też poszukiwać innych tras dostaw, biorąc pod uwagę zwłaszcza szlaki przecinające byłe azjatyckie republiki ZSRR.
Kraje NATO przyjęły decyzję Islamabadu z ostrożnym zadowoleniem. Oznacza ona nie tylko szansę na odblokowanie ważnej strategicznie trasy przerzutu dostaw. Równie znamienny jest fakt, że Pakistan powoli przestaje się obawiać wojny z Indiami, która o mało nie wybuchła po listopadowych atakach w Bombaju, i ponownie skupia uwagę na pograniczu afgańsko-pakistańskim.