Ogłoszona w czwartek umowa pozwoli na bliższe monitorowanie chińskich działań wokół Tajwanu oraz na Morzu Południowochińskim. Tym posunięciem Waszyngton "domyka łuk" tworzony przez sojuszników, od Korei Południowej i Japonii na północy, po Australię na południu – ocenia BBC.

Reklama

Stany Zjednoczone otrzymają dostęp do dodatkowych czterech miejsc na Filipinach na zasadach Porozumienia o Ulepszonej Współpracy Obronnej (EDCA) z 2014 roku – napisano w oświadczeniach ministrów obrony obu państw. "Sojusz filipińsko-amerykański wytrzymał próbę czasu i pozostaje niewzruszony. Oczekujemy na szanse, jakie te nowe miejsca stworzą na poszerzenie naszej współpracy” – dodano w oświadczeniach.

Dokumenty wydano po rozmowach Austina z prezydentem Filipin Ferdinandem “Bongbongiem”Marcosem Jr. oraz ministrem obrony tego kraju Carlito Galvezem. Jak zawsze mówiłem, wydaje mi się, że przyszłość Filipin i w zasadzie Azji-Pacyfiku będzie zawsze musiała uwzględniać Stany Zjednoczone - powiedział Austinowi Marcos.

Waszyngton ogłosił, że przeznaczy dodatkowe 82 mln dolarów na inwestycje infrastrukturalne w istniejących już pięciu lokalizacjach na mocy EDCA.

Co daje umowa?

Umowa daje USA dostęp do filipińskich baz wojskowych w celu prowadzenia wspólnych ćwiczeń, wstępnego rozmieszczania sprzętu oraz budowy infrastruktury, takiej jak pasy startowe, zbiorniki paliwa i kwatery dla żołnierzy. Nie zapewnia natomiast stałej obecności amerykańskich wojsk – przypomina agencja Reutera.

Waszyngton stara się rozszerzyć swoje możliwości wojskowe na Filipinach w ramach wysiłków na rzecz odstraszania Chin od wszelkich siłowych kroków wobec Tajwanu. Pekin uznaje demokratycznie rządzony Tajwan za część ChRL i dąży do przejęcia nad nim kontroli, nie wykluczając możliwości użycia siły.

Reklama

W oświadczeniach ministrów obrony USA i Filipin po rozmowach w Manili nie ujawniono, do jakich miejsc Waszyngton otrzyma dostęp. Źródła wojskowe na Filipinach informowały, że USA wnioskowały o dostęp do baz na północy wyspy Luzon, najbliżej Tajwanu, oraz na wyspie Palawan, niedaleko spornego archipelagu Spratly na Morzu Południowochińskim – podał Reuters.

Morze Południowochińskie uznawane jest za jeden z najbardziej zapalnych punktów Azji. Chiny uznają prawie cały ten akwen za własne terytorium, co stoi w sprzeczności z roszczeniami Filipin i kilku innych państw do poszczególnych obszarów tego morza. W 2016 roku międzynarodowy trybunał podważył roszczenia Chin i przyznał rację Filipinom, ale Pekin nie uznał tego orzeczenia.