Gazeta wskazuje, pisząc o czwartkowej wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Londynie oraz przyszłotygodniowej wizycie prezydenta USA Joe Bidena w Polsce, że nawet jeśli podczas nich nie zostaną ogłoszone żadne decyzje w sprawie przekazania Ukrainie samolotów F-16, "to jest pewne, że trwa ważny zwrot w kierunku wschodniej flanki NATO".
"The Times" cytuje generała Bena Hodgesa, byłego dowódcę amerykańskich wojsk lądowych w Europie, który mówi: - Wydaje się, że środek ciężkości w Europie przesunął się na wschód. Szwecja i Finlandia zmieniły swoje pozycje w kwestii obronności, państwa bałtyckie stoją mocno, Rumunia wzmacnia swoje pozycje wojskowe na Morzu Czarnym.
Ale jak zaznacza gazeta, na czele tego trendu jest radykalna modernizacja polskich sił zbrojnych.
Tradycyjny motor integracji Europy, oś francusko-niemiecka, wygląda na dość zmęczoną. To właśnie prezydent (Emmanuel) Macron, który kiedyś deklarował śmierć mózgową NATO, nawoływał do strategicznej autonomii Europy ("co tak naprawdę oznacza bezpieczeństwo bez USA", mówi Hodges) i marzył o wspólnej przestrzeni z Rosją sięgającej od Lizbony do Władywostoku. To właśnie prezydent Francji i Olaf Scholz, kanclerz Niemiec, wyobrażali sobie, że prezydenta (Władimira) Putina można przekonać do zaniechania inwazji. Tymczasem Polska i kraje bałtyckie nie miały wątpliwości, że gazociąg Nord Stream jest częścią złowrogiej strategii uzależnienia Europy, zachodniej i wschodniej, od rosyjskiej energii. Okazało się, że mieli rację – przypomina "The Times".
Wskazuje, że dowodem na przesuwanie się środka ciężkości w Europie jest debata na temat przekazania Ukrainie czołgów Leopard, w której Polska osiągnęła to, do czego dążyła, choć zdaniem gazety, Niemcy też ostatecznie z tej sytuacji jakoś wybrnęły.
Dwóch przegranych tego pierwszego roku wojny jest więc oczywistych: rosyjskie wojsko, które zostało zdemaskowane jako źle dowodzone i skorumpowane, oraz Macron, który okazał się być pozbawiony kontaktu ze Wschodem. Oczywiście Scholz był przez cały czas obiektem krytyki, ale szybko podjął działania w celu skorygowania energetycznej zależności Niemiec od Moskwy – ocenia brytyjski dziennik.
Wskazuje, że jeśli Polska naprawdę chce wykorzystać szansę na zostanie wielkim graczem, musi zrobić dwie rzeczy: po pierwsze musi trzymać się swoich ambitnych planów wojskowych i zapewnić, że Stany Zjednoczone będą honorować jej rolę jako państwa de facto frontowego, a po drugie musi znaleźć więcej sposobów na współpracę z Niemcami w zakresie pomocy w walce z Putinem.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński