Lokalne władze podały, że do tragedii doszło w niedzielę przed godz. 9.30 rano. “Kiedy policja przybyła na miejsce, znalazła dwoje rodziców martwych wraz z nastoletnią dziewczyną. Nastoletni chłopiec był w stanie krytycznym, ale zmarł później w szpitalu” – podała ABC.
“Jesteśmy w bezpośrednim kontakcie z lokalną policją. Linden to dom dla wielu Polaków. Łączymy się w bólu z całą społecznością. Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci tą tragedią” - napisał na Twitterze konsul generalny RP w Nowym JorkuAdrian Kubicki.
ABC cytuje kilkoro sąsiadów nie zidentyfikowanej jeszcze rodziny. Digna Alvarez, która była w domu ze szwagierką, usłyszała krzyk dziecka, ale myślała, że “ktoś bawił się z psem”. - Nigdy nie było żadnych problemów, żadnych bójek - nic. Bardzo mili ludzie, kiedy tylko potrzebowałeś pomocy, pomagali nam - zapewniał Alvarez.
“Inny sąsiad, Roman Zygadro, załamał się na miejscu zdarzenia. Jak powiedział funkcjonariuszom, sądzi, że nastolatka była jego uczennicą” - relacjonuje ABC. "Byli bardzo miłą rodziną, dobrymi sąsiadami - on był elektrykiem, ona kosmetyczką" - dodał Zygadro.
"W tej chwili nie jesteśmy pewni, co sprawiło, że strzelec popełnił takie okrucieństwo. [...] Proszę wszystkich o modlitwę. Po prostu nie ma słów, aby opisać traumę, złamane serce i smutek, którego wszyscy doświadczamy" - stwierdził burmistrz Linden, Derek Armstead.
Christian Reyes przyjaźnił się z ojcem rodziny. "Dorastał w liceum, przebywał wokół tej samej grupy przyjaciół, zawsze był (…) osobą spokojną, opanowaną" - powiedział Reyes.
Według ABC inni opisują sytuację inaczej. Jedna z kobiet, która nie chciała podać nazwiska, zauważyła, że były problemy. - Czasami rzeczywiście strzelał ze swojej broni. Kilka lat temu na podwórku musieli wezwać policję, ale nigdy nie uwierzyłabym, że zrobi coś takiego - powiedziała.
Policja skomentowała tylko, że uważa się, że wśród zabitych jest strzelec.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski