Pochodzący z Dagestanu Muradow przejął dowództwo nad Wschodnim Okręgiem Wojskowym w październiku 2022 roku. Generał odpowiadał za serię katastrofalnych operacji ofensywnych w obwodzie donieckim Ukrainy, szczególnie pod Wuhłedarem. Pogłoski o jego możliwej dymisji zaczęły pojawiać się w drugiej połowie marca.
Status dowódcy apodyktycznego
Muradow jeszcze przed inwazją na Ukrainę cieszył się opinią dowódcy apodyktycznego, trudnego we współpracy i nie liczącego się z życiem swoich żołnierzy. Pod Wuhłedarem zdecydował się na atak z użyciem czołgów, które zostały poprowadzone wprost na pola minowe. Według szacunków holenderskiej grupy analitycznej Oryx, zajmującej się badaniem strat wojskowych podczas wojny na Ukrainie, oddziały Muradowa tylko w ciągu trzech dni bitwy o Wuhłedar straciły 103 jednostki sprzętu, w tym aż 36 czołgów. Potwierdzone straty ukraińskie wyniosły tam wówczas 20 jednostek, w tym dwa czołgi.
Na kierunku wuhłedarskim zdziesiątkowano dwie elitarne rosyjskie brygady piechoty morskiej. Nawet żołnierze służący w tych formacjach przyznawali, że "woleliby już dostać się do ukraińskiej niewoli i nigdy z niej nie wrócić". Straty w poszczególnych kompaniach, liczących około 100 wojskowych, sięgały tam ponad 90 proc. składu osobowego - powiadomił Moscow Times.
Muradow "szalonym idiotą"
"Muradow został zawieszony, ponieważ był szalonym idiotą, który potrafił rozkazywać żołnierzom, by szli na pewną śmierć. Wiele osób skarżyło się na niego" - oznajmiło źródło portalu w rosyjskich strukturach siłowych.
Moscow Times przypomniał, że w poprzednich latach Muradow służył m.in. jako doradca wojskowy podczas rosyjskiej operacji w Syrii, a także stał na czele tzw. sił pokojowych Rosji w Górskim Karabachu, spornym regionie na terytorium Azerbejdżanu zamieszkanym głównie przez ludność ormiańską.
Częste zmiany wysokich rangą dowódców, jakie obserwujemy od początku inwazji Kremla na Ukrainę, nie przynoszą najeźdźcom zakładanych efektów. Problemy rosyjskiej armii mają bowiem charakter systemowy, a nie personalny i polegają m.in. na niskiej jakości przywództwa na średnim szczeblu dowodzenia. Nie jest to kwestia taktyczna, która może zostać szybko rozwiązana. Dlatego wątpię, czy siły agresora będą w stanie osiągnąć znaczący sukces na jakimkolwiek odcinku frontu na Ukrainie - ocenił amerykański analityk Michael Kofman, cytowany przez Moscow Times.