"NYT" przywołuje dawne wezwania prezydenta Francji Emmanuela Macrona, by "nie upokarzać Rosji" i ocenia, że w rzeczywistości sugerowało to zgodę na zachowanie przez Rosję nieuczciwie osiągniętych zdobyczy.
Konieczność "miażdżącej" porażki
Tymczasem - zdaniem gazet - aby położyć kres imperialistycznym ambicjom Rosji, konieczna jest jej miażdżąca i jednoznaczna porażka. "Zeszłoroczna inwazja była trzecim przypadkiem - po inwazji na Gruzję w 2008 roku i zajęciu Krymu w 2014 roku - gdy Władimir Putin zaatakował sąsiadów. Nie licząc cyberwojny przeciwko Estonii, zamachów na brytyjskiej ziemi, zestrzelenia samolotu Malaysia Airlines Flight 17 czy unicestwienia Groznego" - przypomina "NYT" i konstatuje: "Każdy akt agresji pozostał w zasadzie bezkarny, kusząc Rosję do kolejnego".
Jeśli wojna na Ukrainie zakończy się tym, że Putin osiągnie przynajmniej część swoich celów i nie poniesie nieodwracalnych konsekwencji dla swojego reżimu, Zachód tym samym zachęci go do "kolejnego wybryku" - ocenia nowojorski dziennik.
Nie dla rozejmu "na wzór koreański"
"NYT" wysuwa również argument przeciwko ewentualnemu "rozejmowi na wzór koreański", do czego Rosja może skłaniać oponentów za pomocą gróźb nuklearnych. Gazeta uważa, że Moskwa nie zrealizowałaby tego szantażu. Koreański rozejm "zamroziłby konflikt w sposób, który pozwoliłby Rosji na wznowienie go po wylizaniu się z ran i odzyskaniu sił" - argumentuje "NYT".
"Ci, którzy czynią analogię do Korei Południowej, pomijają dwie rzeczy. Po pierwsze, Rosja jest z natury potężniejszym państwem niż Korea Północna. Po drugie, pokój na Półwyspie Koreańskim został zachowany dzięki dużej i nieprzerwanej 70-letniej obecności wojskowej Stanów Zjednoczonych - takiej, którą stosunkowo niewielu Amerykanów miałoby ochotę powielać na Ukrainie" - wskazuje dziennik.
Dwa sposoby na zwycięstwo
Zdaniem "NYT" alternatywą "jest zwycięstwo. To jest to, na co Ukraińcy zasługują, czego chce przytłaczająca większość i czego domagają się od swoich przywódców politycznych". Jednak zwycięstwo można, w opinii gazety, uzyskać na dwa sposoby.
"Pierwszym i bardziej ryzykownym jest zapewnienie Kijowowi broni, której potrzebuje - głównie pocisków kierowanych dalekiego zasięgu, większej liczby czołgów, dronów Predator i F-16 - nie tylko w celu wypchnięcia Rosji z terytoriów, które zajęła w tej wojnie, ale także w celu odzyskania Krymu i separatystycznych republik na wschodzie. Tego chcą Ukraińcy i do tego mają prawo moralne oraz wynikające z międzynarodowych umów i traktatów" - zaznacza "NYT".
Sukces ten - zauważa dziennik - wiązałby się z kosztami, głównie związanymi z faktem, że nie cała ludność "chce być wyzwalana przez Kijów". Drugą opcją, w ocenie "NYT" - jest pomoc Ukrainie w przywróceniu jej granic sprzed lutego 2022 r., ale nie więcej - z rekompensatą w postaci członkostwa w Unii Europejskiej i dwustronnego traktatu bezpieczeństwa USA-Ukraina, wzorowanego na amerykańskiej współpracy w zakresie bezpieczeństwa z Izraelem.
Skala ryzyka dla USA
"Czy zwiększyłoby to narażenie Ameryki na rosyjską agresję? Nie, (przeciwnie) zmniejszyłoby ją - z tego samego powodu, dla którego Putin nie odważył się zaatakować państw bałtyckich należących do NATO, ale dwukrotnie zaatakował Ukrainę: dyktatorzy żerują na słabych, a nie na silnych. Czy zaspokoiłoby to potrzebę bezpieczeństwa Ukrainy? Tak, zarówno pod względem gwarantowanego dostępu do europejskich rynków, jak i amerykańskiej broni" - analizuje gazeta.
"I czy upokorzyłoby to Putina? W najlepszy możliwy sposób, pokazując jemu i innym despotom w Rosji i poza nią, że agresja przeciwko demokracjom nigdy się nie opłaca" - konkluduje NYT.