Z akt sprawy wynika, że domniemany oszust w 2014 r. rozpoczął trwający pięć lat proceder wyłudzania pieniędzy od sąsiadki, którą prokuratura określa mianem "kobiety w podeszłym wieku". Mężczyzna dzwonił do seniorki, podając się najczęściej za Boga lub Matkę Bożą. Wykorzystując wiedzę o rodzinie sąsiadki straszył ją widmem wypadków lub innych nieszczęść, które miały spaść na osoby z kręgu rodziny starszej kobiety.

Reklama

"Ofiary" kazał włożyć do skrzynki

Przed fatum, jak tłumaczył oszust, mogła ochronić tylko "modlitwa i ofiary". Te ostatnie, jak tłumaczył podszywający się pod świętych mężczyzna, miały zostać umieszczone w skrzynce przylegającej do sklepu z naturalnymi środkami leczenia. Placówka ta należy do sąsiada emerytki, który w środę zasiadł na ławie oskarżonych przed sądem w Leonie.

Prokuratura zarzuca Hiszpanowi, że z premedytacją wykorzystał podeszły wiek seniorki i jej zdolności do racjonalnego myślenia i w latach 2014-2019 wyłudził od niej prawie 300 tys. euro.

Oskarżony, jak wynika ze zgromadzonego materiału, może trafić do więzienia na 8 lat, gdyż pozywająca go seniorka wspólnie z policjąnagrała kilka rozmów, podczas których mężczyzna wcielał się w postacie świętych. Mówiące do kobiety "głosy" radziły emerytce zachować dyskrecję.

W kilku nagraniach słychać jak mężczyzna określający oszukiwaną kobietę mianem "świętej", nalega, aby wpłacała ona ofiary do "wiadomej skrzynki". Określał ją mianem "niebiańskiego banku".

O tym, że seniorka nie jest ani świętą, ani nie deponuje środków w "niebiańskim banku" przekonali emerytkę członkowie jej rodziny, którzy w 2019 r. ze zdziwieniem odkryli, że prowadząca dotychczas skromne życie kobieta zaciągnęła w banku dwa kredyty.

Marcin Zatyka