Rządy wojskowe w Bamako i Wagadugu ostrzegły również, że "jakakolwiek interwencja militarna przeciwko Nigrowi doprowadziłaby do wycofania się Mali i Burkiny Faso z ECOWAS" (Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej), jak również do "uruchomienia środków samoobrony w celu wsparcia sił zbrojnych i mieszkańców Nigru" - przekazano w oświadczeniu, na które powołała się w nocy z poniedziałku na wtorek AFP.

Reklama

Skutki możliwej interwencji w Nigrze junty Mali i Burkiny Faso uznały za "katastrofalne" oraz mogące doprowadzić do destabilizacji całego regionu.

Pucz w Nigrze

26 lipca demokratycznie wybrany prezydent Nigru Mohamed Bazoum został odsunięty od władzy przez Gwardię Prezydencką i wojsko oraz uwięziony w pałacu prezydenckim. Francja, która do 1960 roku sprawowała władzę kolonialną w Nigrze, nadal posiada tam bazy wojskowe i jest zależna od dostaw uranu z tego kraju, niemal natychmiast wezwała do przywrócenia "konstytucyjnego porządku" w Nigrze.

Kraje ECOWAS oraz Czad, który nie należy do tego bloku, spotkały się 30 lipca na nadzwyczajnym szczycie w Abudży w związku z sytuacją w Nigrze. Wydały oświadczenie, w którym postawiły juncie ultimatum - jeśli do władzy nie powróci prezydent Bazoum, wobec Nigru zostaną zastosowane sankcje gospodarcze. ECOWAS zagroził też użyciem siły.

W osobnym oświadczeniu Gwinea, w której również w wyniku zamachu stanu rządzi junta, wyraziła "sprzeciw wobec sankcji zalecanych przez ECOWAS, a także interwencji wojskowej" i "zdecydowała się nie stosować do tych sankcji", które uważa za "nielegalne i nieludzkie".

W poniedziałek nigerska junta oskarżyła z kolei Paryż o zamiar przeprowadzenia interwencji wojskowej w celu uwolnienia prezydenta Bazouma. MSZ Francji nie potwierdziło, ani nie zaprzeczyło jednoznacznie tej informacji. Francja, Niemcy i Stany Zjednoczone uważają, że wciąż istnieje możliwość powrotu Bazouma do władzy. Prezydent Francji Emmanuel Macron pozostaje w kontakcie z Bazoumem - przekazał Pałac Elizejski.