W ostatnim ataku w latach 1997-1998 El Niño spowodował m.in. katastrofalną powódź w Polsce, fale upałów w Brazylii i Australii, ulewne deszcze w Kalifornii, gigantyczne pożary lasów w Indonezji oraz powódź we wschodniej Afryce i potężną suszę w południowej części tego kontynentu. Pogodowa anomalia przyczyniła się też do pobicia rekordu najwyższej średniej rocznej temperatury na Ziemi. Teraz te kataklizmy mogą się powtórzyć.
>>>Powodzie i susze będą pustoszyć Ziemię
Według naukowców z Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej Ameryki (NOAA) nowa odsłona El Niño już nadchodzi. Przez ostatni miesiąc powierzchnia tropikalnych wód wschodniego Pacyfiku ogrzała się znacznie ponad normę - o 1 stopień Celsjusza - i z każdym dniem jest coraz cieplejsza. 150 metrów pod powierzchnią oceanu wody Pacyfiku ociepliły się o około 4 stopnie.
>>>Globalne ocieplenie? Jest coraz zimniej!
"Te długotrwałe wysokie temperatury wody to ważne oznaki El Niño" - ostrzega Mike Halpert z Centrum Prognoz Klimatycznych NOAA. "Jest też związek między stanem oceanu a atmosferą: strefa tropikalnych deszczy przesuwa się [znad Azji Południowo-Wschodniej - red.] w stronę [przebiegającej przez środek Pacyfiku - red.] linii zmiany daty i Indonezję może nawiedzić susza" - dodaje.
Eksperci deklarują, że większą pewność możliwego ataku El Niño będą mieli na jesieni. Ale ostrzegają, by nie lekceważyć tak istotnych jego objawów. Globalne zjawisko wciąż nie jest do końca wyjaśnione, ale obarcza się je winą za destabilizację pogody na całym świecie. A globalne zawirowania klimatyczne oznaczają powszechny chaos. 10 lat temu fatalne wyniki zbiorów zbóż spowodowały szaleństwo cen żywności, braki dostaw produktów spożywczych i protesty konsumentów. Teraz pogrążony w kryzysie gospodarczym świat może czekać pogodowa huśtawka.