15-letni Matthew Robson, stażysta w banku inwestycyjnym Morgan Stanley, został poproszony przez swoich szefów o przygotowanie raportu o tym, jak jego rówieśnicy korzystają z mediów. Po opublikowaniu jego diagnozy w siedzibie firmy rozdzwoniły się telefony. Chłopak zaszokował ekspertów londyńskiego City.

Reklama

>>>Twitter: informacja w mgnieniu oka

Robson był brutalnie szczery. "Młodzież nie używa Twittera" - napisał. Dla jego rówieśników przesyłanie za pomocą telefonu komórkowego do tego serwisu coraz to nowych informacji o tym, co robią, nie jest atrakcyjne. Powód - skorzystanie z takiej usługi kosztuje, a popularność w Twitterze zdobywają gwiazdy, a nie zwykłe nastolatki. Dużo popularniejszy jest Facebook, ze względu na rozbudowane "życie towarzyskie".

>>>Cyberprzestrzeń w służbie rewolucji

Według raportu Robsona młodzież nie ma też czasu na czytanie tradycyjnych gazet i nie chce za nie płacić. Większości jego znajomych "nie chce się czytać wielu stron tekstu". Nastolatki ledwo znajdują też czas na oglądanie telewizji. A zamiast tradycyjnego radia wybierają internetowe kopalnie muzyki jak Last.fm, gdzie sami decydują o tym, czego za chwilę posłuchają. I to bez atakujących zewsząd, nachalnych reklam, których nienawidzą.

>>>Chiny wzmocniły Wielki Mur. W Internecie

Raport wywołał żywe zainteresowanie firm planujących ekspansję do internetu i sprzedaży tam swoich produktów medialnych. Do Morgan Stanley zaczęli dzwonić menedżerowie i prezesi, którzy ścigają się w walce o młodego klienta. "Przez cały dzień przychodziły e-maile - raport wywołał sześć razy większy ruch niż zwykle" - mówi Edward Hill-Wood, szef europejskiego zespołu ds. mediów Morgan Stanley. "To jedna z najbardziej przejrzystych i zmuszających do myślenia analiz, jakie widzieliśmy. Dlatego została opublikowana" - podsumowuje Hill-Wood.