Times of Israel zastrzegł, że Siły Obronne Izraela (IDF) nie odniosły się do komunikatu Hezbollahu, lecz poinformowały wcześniej, że z Libanu ostrzelano około 20-30 rakietami oraz ogniem moździerzowym sporne terytoria między Wzgórzami Golan a zbiegiem granic Libanu, zwane Farmami Szeba (po hebrajsku Har Dow).
Siły Izraela "odpowiedziały we właściwy sposób na te ataki i są gotowe na każdy możliwy rozwój sytuacji" - poinformował rzecznik IDF, którego zacytował "Financial Times".
Brytyjski dziennik przypomniał, że w czwartek z Libanu w kierunku Izraela wystrzelono 20 rakiet, a IDF odpowiedziały natychmiast na te ataki ogniem artyleryjskim, co - jak podkreślił "FT" - grozi eskalacją walk na nowym froncie, które i tak już nasiliły się po ataku Hamasu z 7 października.
Hezbollah przekazał też, że w Libanie od tego czasu zginęło co najmniej 13 jego bojowników oraz czterech Palestyńczyków i cztery osoby cywilne. Po stronie izraelskiej ostrzał z Libanu zabił co najmniej sześć osób.
"W dowolne miejsce w Izraelu"
"Hezbollah jest jednym z najlepiej wyszkolonych i wyposażonych ugrupowań zbrojnych na Bliskim Wschodzie. Hasan Nasrallah, jego przywódca, chwali się, że rakiety Hezbollahu mogą dotrzeć w dowolne miejsce w Izraelu, a dziesiątki tysięcy jego bojowników są gotowe do podjęcia walki" - podkreślił "FT".
Stany Zjednoczone wysłały w tym tygodniu na wschód Morza Śródziemnego już drugi lotniskowiec wraz z towarzyszącą mu grupą okrętów, a przedstawiciele amerykańskiej administracji wyjaśnili, że ma to być ostrzeżeniem dla Hezbollahu i jego sponsora Iranu, by nie próbowali otworzyć kolejnego frontu na północy Izraela.
Powołując się na ekspertów, dziennik zauważył, że niszczenie przez Hezbollah kamer zainstalowanych na stanowiskach IDF może być próbą uniemożliwienia izraelskiej armii monitorowania ruchów wroga przy libańskiej granicy.
W czwartek IDF poinformowały, że w związku z atakami z terytorium Libanu przesunęły w pobliże granicy dodatkowe oddziały.