Ali Chamenei nakazuje "strategiczną cierpliwość"

Duchowo-polityczny przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei polecił wojskowym dowódcom unikać bezpośredniej konfrontacji z USA na tle rosnących napięć i ryzyka szerszej wojny na Bliskim Wschodzie - podał w czwartek "New York Times". Według cytowanych przez gazetę oficjeli, zaangażowania w większy konflikt nie chce też libański Hezbollah.

Reklama

Jak pisze "NYT", powołując się na "dwie osoby wtajemniczone w wewnętrzne dyskusje Iranu", ajatollah miał nakazać irańskim dowódcom "strategiczną cierpliwość" i unikanie bezpośredniej konfrontacji wojskowej z USA. Miało to się stać po środowych wybuchach w Kermanie, gdzie zginęło niemal 100 osób.

Ultimatum dla jemeńskiego ruchu Huti

Choć o zamach terrorystyczny podejrzewane jest tzw. Państwo Islamskie, to doszło do niego na tle rosnących napięć między Teheranem i Waszyngtonem w związku z działaniami kontrolowanych przez Iran bojówek w regionie. W Jemenieruch Huti atakuje statki przepływające przez strategiczny szlak na Morzu Czerwonym, a w Syrii i Iraku milicje związane z Iranem ostrzeliwują amerykańskie bazy wojskowe.

W środę USA i 11 innych państw wystosowało ostrzeżenie dla wspieranego przez Iran jemeńskiego ruchu Huti, grożąc mu "konsekwencjami", jeśli nie przestanie atakować statków handlowych w regionie Morza Czerwonego. Wysoki rangą przedstawiciel administracji USA odmówił podania szczegółów dotyczących tych ewentualnych konsekwencji podczas specjalnego briefingu na ten temat, ale stwierdził, że groźba mówi "sama za siebie".

Dotychczas administracja prezydenta Joe Bidena opierała się nawoływaniom części polityków i komentatorów, by uderzyć w bazy i wyrzutnie rakiet ruchu Huti w Jemenie, choć 31 grudnia amerykańska marynarka wojenna zabiła co najmniej 10 bojowników próbujących uprowadzić duński kontenerowiec. Według "NYT", Pentagon ma opracowane plany uderzeń przeciwko jemeńskim sojusznikom Teheranu, lecz Biały Dom ma obawy, że takie uderzenia zadziałałyby na korzyść Iranu, który chce wciągnąć USA i Izrael w walkę na wielu frontach.

Reklama

Hezbollah nie pali się do walki z Izraelem

Obawy o rozszerzenie konfliktu na Bliskim Wschodzie wzrosły też po izraelskim zamachu na jednego z przywódców Hamasu, Saleha al-Aruriego w Libanie.

Ale cytowani przez "NYT" eksperci uważają, że mimo gróźb odwetu za atak ze strony libańskiego Hezbollahu, szyicka bojówka nie ma zamiaru bezpośrednio wchodzić wojnę z Izraelem. Podobną opinię po rozmowach z libańskimi władzami wygłosił podczas briefingu jeden z amerykańskich urzędników.