Władimir Putin wygłaszając orędzie do narodu, ostrzegł przed niebezpieczeństwem konfliktu nuklearnego w przypadku wprowadzenia wojsk NATO na Ukrainę.
Putin straszy Zachód
Dyktator ponownie oskarżył Zachód o próbę zniszczenia Rosji i stanowczo oświadczył, że Rosja nie pozwoli nikomu ingerować w swoje sprawy wewnętrzne.
Putin podkreślił, że konsekwencje wynikające z wysłania żołnierzy NATO do Ukrainy byłyby tragiczne.
W swoim przemówieniu zwrócił uwagę na fakt, że Rosja również posiada broń zdolną dosięgnąć celów na terytorium Zachodu. Ostrzegł, że wszelkie próby zastraszenia ze strony Zachodu mogą zwiększyć realne zagrożenie konfliktem z użyciem broni jądrowej.
Jednakże zachodni przywódcy nie pozostali bierni w obliczu tych gróźb. Niemieccy politycy stanowczo odrzucili putinowskie ostrzeżenia, twierdząc, że nie dadzą się zastraszyć. Broń atomowa nie jest opcją, a traktowanie gróźb Putina jako kryterium działań jest poważnym błędem. W opinii polityków, rosyjski prezydent doprowadził już do całkowitej eskalacji.
Niemiecka prasa o groźbach
Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zauważa, że przez pewien czas Putin groził użyciem broni nuklearnej swoim podwładnym, którzy chwalili się, jak szybko Moskwa może zniszczyć Berlin lub Warszawę. Teraz sam przywódca zaczyna to robić ponownie, prawdopodobnie częściowo spowodowany zbliżającymi się wyborami, przed którymi Putin chce zaprezentować się jako silny i nieustraszony obrońca Rosji otoczonej przez wrogów – ocenia dziennik.
Zauważono jednak, że groźne gesty Putina mają również na celu zniechęcenie Zachodu do wspierania Ukrainy. Ta taktyka nie jest całkowicie bezskuteczna. Przypomina, że kanclerz Niemiec Olaf Scholz raz po raz przypomina swoją maksymę, która brzmi: "nie robić niczego, co prędzej czy później mogłoby doprowadzić do eskalacji, którą grozi Putin".
W opinii gazety "Sueddeutsche Zeitung" przypomina, że wcześniej to Dmitrij Miedwiediew często groził użyciem broni atomowej przeciwko Berlinowi, Waszyngtonowi czy Paryżowi. Jednak na Zachodzie nikt już nie traktuje go poważnie.
Warto zauważyć, że prezydent Francji, Emmanuel Macron, który nie wykluczał całkowicie wysłania wojsk lądowych do Ukrainy, szybko został skrytykowany przez swoich europejskich kolegów. To ułatwiło Putinowi ponowne ostrzeganie przed apokalipsą w przypadku obecności zachodnich żołnierzy w Ukrainie - ocenia gazeta.
Dziennik "Koelner Stadt-Anzeiger" dodaje, że przemówienie Putina to świadectwo strachu i megalomanii. Przemówienie dyktatora było demaskatorskie. Putin panicznie boi się niepokojów we własnym kraju i utraty władzy. Jego pogróżki wynikają z bezradności - ocenia gazeta.
"Putin rozumie tylko język siły"
To stwierdzenie potwierdza "Heilbronner Stimme", która ocenia, że Putin kolejny raz próbuje podkopać jedność zachodniego sojuszu obronnego swoimi groźbami. Obecny spór między Niemcami a Francją dotyczący wsparcia dla Ukrainy pokazuje, że jedni działają zbyt niezdecydowanie, a inni zbyt śmiało. Jednak aby przestraszyć dyktatora na Kremlu, potrzebna jest jedność.