Valtonen stwierdziła, że "to istotne, byśmy nie wykluczali niczego w dalszej perspektywie, ponieważ nigdy nie wiadomo, jak poważna stanie się sytuacja".

Stanowisko Finlandii

Zarazem jednak ministra spraw zagranicznych Finlandii podkreśliła, że fińskie stanowisko jest jasne. "W tej chwili nie wysyłamy żadnych wojsk i nie chcemy na ten temat rozmawiać" - skwitowała.

Reklama

Politico zauważa, że Finlandia jeszcze kilka tygodni temu wykluczała opcję wysłania wojsk na Ukrainę.

Reklama

Portal przypomina wypowiedź byłego już prezydenta Finlandii Sauliego Niinisto, który jeszcze w lutym oznajmił, że "panuje podzielane szeroko przekonanie, że nie będzie obecności wojskowej w sensie wysłania zachodnich żołnierzy do Kijowa; takie jest również stanowisko Finlandii".

Ryzyko wojny nuklearnej

Politico wskazuje też na stanowisko samego Władimira Putina, który wyraźnie dał do zrozumienia, że obecność zachodnich żołnierzy na Ukrainie uznałby za eskalację konfliktu, co z kolei mogłoby zrodzić ryzyko wybuchu wojny nuklearnej.

"Wypowiedź Valtonen dotyczy hipotetycznej decyzji w długiej perspektywie. Ale jej rozumowanie wskazuje na to, że w miarę przeciągania się wojny kraje europejskie, mogące stanąć w obliczu bezpośredniego zagrożenia ze strony rozzuchwalonej Moskwy, byłyby w stanie poważniej rozważyć taką opcję" – czytamy.

Reklama

Także dwóch byłych ambasadorów USA przy NATO - Ivo Daalder i Kurt Volker - przyznaje w rozmowie z Politico, że Stany Zjednoczone i inne kraje powinny być otwarte na ewentualność wysłania wojsk na Ukrainę. "Trzymanie tej opcji na stole – chociaż Waszyngton nie chce tam rozmieścić żołnierzy – sygnalizowałoby Putinowi, że Zachód w pełni popiera Ukrainę" – zaznacza Politico.

Sprzeczne deklaracje Zachodu

Administracja prezydenta Joe Bidena zdecydowanie deklaruje, że nie wyśle wojsk na Ukrainę, ale z kolei już francuski prezydent Emmanuel Macron nie wyklucza takiej ewentualności.

W jednym z ostatnich wywiadów Macron tłumaczył kontekst swoich słów, za które był krytykowany przez sojuszników, w tym tak bliskich jak kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Jednak zdaniem przywódcy Francji powiedzenie agresorowi, że nie przekroczy się pewnej linii, to przegrana już z góry.

Macron zauważył, że od początku rosyjskiej agresji Zachód próbował już wszystkiego, by doprowadzić do pokojowego rozwiązania, ale starania te nie przyniosły rezultatu.

Teraz sytuacja jest znacznie trudniejsza. Gdyby Władimir Putin wygrał, nie zatrzymałby się na Ukrainie - nie ma wątpliwości francuski prezydent.