To nieprawda, że to premier Izraela Binjamin Netanjahu i przywódcy tego kraju ponoszą wyłączną odpowiedzialność za niedawną eskalację napięcia na Bliskim Wschodzie - czytamy w DGP.

Sokała przypomina, że w zniszczonym przez Izrael irańskim konsulacie w Syrii "zupełnym przypadkiem" znajdowało się kilku wysokich rangą oficerów, w tym dwóch generałów. I nie zajmowali się tam oni wbijaniem pieczątek do paszportów.

Reklama

Nawet jeśli "Bibi" gra na zaostrzenie regionalnych konfliktów, bo pomagają mu utrzymać się u władzy, to nie da się jednak ukryć, że islamscy radykałowie – z teherańskimi ajatollahami i generałami na czele – usłużnie mu to ułatwiają - pisze Sokała.

Po irańskim ataku w miniony weekend, stało się jasne, że Izrael musi odpowiedzieć.

Opcje ataku na Iran

Jest kilka możliwych opcji - czytamy w DGP. Pierwsza – najbardziej symboliczna, służąca wyłącznie zachowaniu twarzy przez Jerozolimę, bez eskalowania awantury z Teheranem, mogłaby polegać np. na w miarę delikatnym uderzeniu poza terytorium samego Iranu, w jakieś drugorzędne elementy infrastruktury którejś z syryjskich, irackich czy libańskich milicji.

Zdaniem publicysty rozpatrywane są jednak opcje idące znacznie dalej. - Zapewne od zamachów na irańskich polityków, wojskowych lub czołowych naukowców zajmujących się programem nuklearnym, poprzez cyberataki na kluczową infrastrukturę Iranu, aż po bezpośredni atak lotniczy i rakietowy wymierzony w bazy wojskowe przeciwnika, obiekty związane z pozyskiwaniem wzbogaconego uranu, względnie w infrastrukturę przemysłu wydobywczego - pisze Sokała.

Więcej na temat wojny na Bliskim Wschodzie przeczytasz w artykule pod tytułem "Powstrzymać Iran" autorstwa Witolda Sokały w Dzienniku Gazecie Prawnej >>>