Śmigłowiec spadł w niedzielę w północno-zachodniej części irańskiej prowincji Azerbejdżan Wschodni. Zginęły wszystkie osoby, znajdujące się na pokładzie, w tym prezydent Ebrahim Raisi i minister spraw zagranicznych Hossein Amir Abdollahian.
Sztab generalny sił zbrojnych Iranu wysłał na miejsce katastrofy śledczych. Ich wstępne ustalenia opublikowano za pośrednictwem państwowych mediów.
Jak ustalili eksperci, helikopter poruszał się po zaplanowanej trasie, kiedy uderzył w górę i stanął w płomieniach. Dodano, że we wraku nie znaleziono śladów ewentualnego ostrzału, bo i tę hipotezę sprawdzono.
"Nic niezwykłego w rozmowach z kontrolerami"
W raporcie napisano, że pilot komunikował się z pozostałymi dwoma śmigłowcami w grupie na około 90 sekund przed wypadkiem. Stwierdzono również, że w rozmowach między załogą samolotu a kontrolerami ruchu lotniczego nie było słychać nic niezwykłego.
Wojsko zapowiada, że będzie kontynuować śledztwo w tej sprawie. Wezwał również opinię publiczną do tego, by nie spekulować na temat przyczyn wypadku.