Jak powiedzieli przedstawiciele Biura podczas telefonicznego briefingu prasowego, śledczy zyskali dostęp do telefonu 20-letniego Thomasa Matthew Crooksa i przeglądają jego zawartość, jednak jak dotąd nie zidentyfikowano nic, co wskazywało na ideologię i motyw zamachowca. Nie dotarli też do żadnych informacji wskazujących na problemy psychiczne.
FBI potwierdziło wcześniejsze doniesienia, że Crooks działał sam i że posługiwał się karabinem półautomatycznym zakupionym przez jego ojca.
Był typowym przeciętnym dzieckiem
Z informacji mediów wynika, że zamachowiec ukończył lokalną szkołę średnią w 2022 r. Był typowym przeciętnym dzieckiem - bardzo spokojnym, stosunkowo inteligentnym - powiedział radny hrabstwa Allegheny Dan Grzybek w wywiadzie dla WESA, stacji informacyjnej NPR w Pittsburghu.
Należał do grupy 20 uczniów, który otrzymał nagrodę w wysokości 500 dol. za wyniki z matematyki i innych nauk ścisłych. Jason Kohler, jeden z byłych uczniów szkoły, do której chodził Crooks, przyznał, że chłopak "nie pasował do reszty", był "celem" docinków. Miał być prześladowany przez innych uczniów za to, że nie potrafił się do nich "dopasować".
Inny kolega ze szkoły, który ostatnio pracował z nim w tej samej firmie, twierdzi, że "nie był najpopularniejszym uczniem", ale nie był też prześladowany. Był trochę chudy, kujonowaty i bardzo inteligentny - twierdzi. Dodał, że w szkole średniej Crooks "miał dobrą grupę przyjaciół i z tego, co widziałem, wydawał się szczęśliwy". To był najsympatyczniejszy facet, jakiego znałem - zapewnił.
Jak dostał się na dach budynku?
Wiceszef Biura Paul Abbate powiedział, że po zamachu odnotowano zwiększenie intensywności zastraszającej retoryki w mediach społecznościowych. Dyrektor FBI Christopher Wray określił zamach mianem "ataku na demokrację" i powiedział, że sprawa jest badana jako akt terroryzmu.
W dalszym ciągu nie jest jasne, jak 20-letni zamachowiec mógł wejść na dach budynku oddalonego 130 m od Trumpa i oddać w jego kierunku strzały. Według doniesień CNN, Crooks wzbudził podejrzenia już na początku wiecu, kiedy miał podejrzanie się zachowywać w pobliżu obwarowanego wykrywaczami metalu.
Pracownicy służby skarżyli się na przepracowanie
Według źródeł agencji Associated Press, minuty przed zamachem część uczestników wiecu Trumpa wskazała zamachowca funkcjonariuszom organów ścigania. Jeden z funkcjonariuszy miał wejść na dach po drabinie, lecz szybko z niego zszedł po tym, jak zamachowiec wymierzył w niego lufę karabinu.
Chwilę potem napastnik oddał strzały, po czym został zabity przez snajperów Secret Service. Według źródeł "Washington Post" w Secret Service, pracownicy służby skarżyli się na brak wystarczających zasobów i przepracowanie. Rozmówcy gazety wyrazili jednak niedowierzanie z powodu faktu, że dach pobliskiego budynku nie został zabezpieczony.