"Chiny podjęły niezbędne środki i ściśle monitorują odpowiednie obszary orbitalne oraz prowadzą analizę danych" - przekazało ministerstwo spraw zagranicznych w oświadczeniu dla Bloomberg News w odpowiedzi na pytanie dotyczące eksplozji.

Reklama

Amerykanie potwierdzają rozpadu rakiety

Dowództwo kosmiczne armii USA (SPACECOM) potwierdziło 9 lipca "rozpad" chińskiej rakiety Długi Marsz 6A wystrzelonej trzy dni wcześniej, która wyniosła na niską orbitę okołoziemską 18 satelitów komunikacyjnych wchodzących w skład projektu Qianfan Xingzuo, czyli "Konstelacji Tysiąca Żagli" - odpowiednika systemu Starlink amerykańskiej firmy SpaceX.

Agencja Bloomberg zaznacza, że media państwowe, które opisywały projekt i relacjonowały misję, nazywając ją "znaczącym krokiem" w dążeniu do zapewnienia szerokopasmowego dostępu do internetu przez satelity, nie informowały o eksplozji.

Jednak wiadomość ta została rozpowszechniona w mediach społecznościowych i na popularnych stronach internetowych, takich jak prywatny prorządowy port Guancha, gdzie jeden z felietonistów napisał o tym incydencie - zauważa Bloomberg.

Odpady kosmiczne

MSZ przekonywało w odpowiedzi, że władze "przywiązują wielką wagę do ograniczania śmieci kosmicznych" i "promują ochronę środowiska kosmicznego oraz utrzymują długoterminową równowagę działań w przestrzeni kosmicznej".

Cytowany przez agencję Darren McKnight, ekspert z LeoLabs, firmy monitorującej obiekty w przestrzeni kosmicznej, wyjaśnił, że ok. 60 proc. porzuconych korpusów rakiet, które będą unosić się nad Ziemią jeszcze przez ponad ćwierć wieku, zostało umieszczonych tam przez Chiny.

Odpowiedzialność Chin

Reklama

Chiny są również odpowiedzialne za dwie z trzech największych chmur odłamków na niskiej orbicie okołoziemskiej, w tym jedną powstałą w wyniku testu broni antysatelitarnej w 2007 r. i drugą z rozpadu rakiety Długi Marsz 6A w 2022 roku - powiedział McKnight, dodając, że niemal 90 proc. szczątków z tego incydentu sprzed dwóch lat pozostaje na orbicie.

Ekspert jednak przyznał, że odpowiedź władz w Pekinie to "bardzo dobry pierwszy krok", ponieważ "w przeszłości unikali tych kwestii".