Dlaczego populiści zdobywają coraz większe poparcie?
W niedzielnych wyborach do parlamentów krajów związkowych w Niemczech - Turyngii i Saksonii - wysoki wynik uzyskali prawicowi i lewicowi populiści. Według oficjalnych, ostatecznych wyników w Turyngii zwyciężyła skrajnie prawicowa AfD, wyprzedzając chadecką CDU. W Saksonii CDU, która rządziła w regionie od zjednoczenia Niemiec, nieznacznie wygrała z AfD. Trzecią siłą polityczną w obu landach został utworzony w styczniu radykalnie lewicowy Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW).
Zdaniem historyczki idei, socjolożki, członkini zarządu Fundacji Kultura Liberalna, senior fellow w Center for Liberal Modernity w Berlinie i adiunktki na Wydziale Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego prof. Karoliny Wigury należy zwrócić uwagę, że w Niemczech od wielu lat toczy się pogłębiona dyskusja na temat tego, w jaki sposób zintegrowano Niemcy Wschodnie w latach 1989-1990. Badaczka oceniła, że "to właśnie sposób zintegrowania Niemiec Wschodnich jest pierwszym powodem, dla którego AfD osiągnęła tak wysoki wynik w Turyngii i Saksonii".
Wigura przypomniała w rozmowie z PAP, że istnieją różne interpretacje sposobu zintegrowania Niemiec, mniej lub bardziej radykalne w ocenie tego procesu. - W najbardziej 'przyjaznych' interpretacjach można przytoczyć opinię niemieckiego socjologa Steffena Maua, który nazywał ten proces integracją na nierównych warunkach. Z kolei wśród najmniej przyjaznych komentarzy należy przytoczyć głosy, dla których nie było to żadne zjednoczenie, tylko zwykła kolonizacja- wyjaśniła.
Wskazała również, że w Niemczech Wschodnich od wielu lat występują potężne napięcia wokół tego, w jaki sposób ten proces przebiegał i ile jest w nim nierówności między Niemcami wschodnimi a zachodnimi. - Nie bez znaczenia jest też określenie docelowej definicji normy niemieckiej. Do dziś uważa się, że normą niemiecką jest norma zachodnia. To także powoduje dużo napięć – wyjaśniła. - Populiści, tacy jak ci z AfD dobrze potrafią wykorzystać te napięcia, a ich argumenty padają na podatny grunt – dodała.
Obok przyczyny lokalnej, socjolożka zwróciła także uwagę na te globalne. -Żyjemy w czasach silnej polaryzacji i radykalizacji języka, a także upadku różnego rodzaju tabu oraz dużego wpływu mediów społecznościowych. To dzieje się również w Niemczech. Populizm niemiecki, podobnie jak ten szwedzki, duński, polski, włoski i amerykański, rośnie w siłę. To było widać w Turyngii i Saksonii - podkreśliła.
Karolina Wigura oceniła, że ewentualne wejście AfD do władz krajów związkowych wpłynie na podejście rządzących do kultury – m.in. poprzez ingerencję w programy wydarzeń kulturalnych czy cenzurę ekonomiczną wobec wydarzeń, które nie wpisują się w wartości głoszone przez populistów. - Z historii populistów u władzy wiemy, jaki wpływ wywierają na kulturę. Doskonałym tego przykładem jest osiem lat rządów Prawa i Sprawiedliwości w Polsce, kiedy nacisk został położony na kategorię narodu, patriotyzmu, suwerenności - przypomniała. - Nie widzę żadnych powodów, żeby populizm niemiecki miał tego nie robić. Wręcz przeciwnie - jeżeli populiści z AfD poważnie podchodzą do tego, co to znaczy rządzić, to doskonale wiedzą, że trzeba mieć też rząd dusz, a nie tylko zwycięstwo w formie wyniku wyborów - podkreśliła.
Strategia wobec AfD - jakie są opcje?
Zapytana, jak ocenia szansę na to, że AfD realnie przejmie władzę w Turyngii i Saksonii, badaczka przypomniała, że obecnie w Niemczech funkcjonują trzy strategie, co należy zrobić z AfD i każda z nich nie jest właściwa. Jak wyjaśniła, "pierwsza polega na tym, aby zabronić funkcjonowania tej partii". - Byli też tacy, którzy proponowali, aby zabronić funkcjonowania tylko niektórych oddziałów partii, właśnie tej lokalnej części, którą rządzi Bjoern Hoecke - powiedziała.
"-Druga strategia nawołuje do budowania czegoś, co w Polsce określało się w stosunku do PiS mianem 'kordonu sanitarnego', a w Niemczech mówi się o 'murze przeciwpożarowym'. Chodzi po prostu o to, aby zrobić wszystko, by AfD nie dostała władzy. To podejście również nie jest właściwe, ponieważ mogłoby wzbudzić przekonanie, że demokracja nie działa. Nie możemy zapominać, że poziom akceptacji dla AfD w Niemczech wschodnich jest inny niż w zachodnich. Trudno więc będzie oczekiwać akceptacji dla 'kordonu sanitarnego' – wskazała.
Badaczka zwróciła uwagę, że trzecia droga zakłada przyzwolenie, aby AfD rządziła, a konieczność rozwiązywania bieżących problemów i wzięcia odpowiedzialności za land sprawi, że partia się unormalizuje. - Jest to zły pomysł, dlatego że AfD w przeciwieństwie do innych partii populistycznych w Europie, przyjęła kurs nie na normalizację, tylko na radykalizację. Notorycznie przekraczane są różne tabu, m.in. te dotyczące polityki historycznej – przypomniała. Dodała, że "jest to dowód, że nie będzie żadnej normalizacji i nie ma co oczekiwać, że coś sobie w tej kwestii odpuści".
Prorosyjska postawa AfD - zagrożenie dla Europy?
Zapytana, czy prorosyjskie podejście AfD, a co za tym idzie krytyczna postawa wobec wojny w Ukrainie oznacza zmianę paradygmatu, prof. Wigura zaznaczyła, że ta część poglądów tej partii odpowiada społecznemu nastawieniu Niemców wschodnich do wojny. -Jest to zagadka dla socjologów. Podobnie jak prorosyjska i proputinowska postawa Węgier na tle innych państw Europy Środkowo-Wschodniej, chociażby Polski i krajów nadbałtyckich – przypomniała.
Badaczka zaznaczyła, że "AfD spełnia tym oczekiwania samych Niemców". - Nie zapominajmy, że przeciwstawny radykalny lewicowy Sojusz Sahry Wagenknecht również domaga się wycofania wsparcia i nieangażowanie się w konflikt za naszą wschodnią granicą – powiedziała.
Karolina Wigura oceniła także, że "w ciągu kilku najbliższych lat możemy spodziewać się zmniejszenia skali pomocy, co de facto oznacza izolację Niemiec z tego konfliktu". - Widać to już chociażby po planach zmiany budżetu na przyszły rok dokonanych przez kanclerza Olafa Scholza i jego gabinetu. Znać tu skutek wyraźnych nacisków populistów na politykę Niemiec, by znalazły się nie w awangardzie, a głównym nurcie Europy – dodała.