Bunt Koreańczyków? Reżim Kima chce tego uniknąć

Południowokoreańskie ministerstwo ds. zjednoczenia opiera swoje wnioski na fakcie, że w Pjongjangu po raz pierwszy od dekady zwołano w połowie listopada konferencję dowódców batalionów i instruktorów politycznych armii.

Takie konferencje odbyły się wcześniej tylko trzy razy - w październiku 1953 r. po porozumieniu obu Korei o zawieszeniu broni, w październiku 2006 r. tuż przed pierwszą próbą nuklearną Korei Północnej oraz w listopadzie 2014 r. - gdy przywódca tego kraju Kim Dzong Un prowadził kampanię terroru, podczas której stracono około 70 wysokiej rangi urzędników.

Reklama

Wydaje się, że organizacja konferencji po raz pierwszy od 10 lat ma na celu nie tylko stłumienie wszelkich wojskowych lub wewnętrznych niepokojów związanych z wysłaniem wojsk Korei Północnej do Rosji, ale także podkreślanie nastroju wrogości wobec Korei Południowej i świata zewnętrznego - powiedział cytowany przez Yonhap urzędnik ministerstwa, który chciał zachować anonimowość.

Reżim obawia się, że niezadowolenie społeczne może wzrosnąć, jeśli żołnierze zginą na froncie lub informacja o ich rozmieszczeniu rozejdzie się po kraju – dodał.

Reklama

Kamery na szkołach w Korei Północnej. Reżim ma jeden cel

W osobnej depeszy opublikowanej w środę (27.11) Yonhap zwrócił uwagę, że w relacji reżimowej agencji KCNA widać kamery zainstalowane w nowych placówkach oświatowych w Korei Płn. Nie wiadomo, czy taki monitoring istnieje także w starszych szkołach. Eksperci jednak twierdzą, że pojawienie się go może wskazywać na zacieśnienie kontroli zwłaszcza nad młodym pokoleniem, aby odciąć je od wpływów zagranicznej kultury i informacji ze świata.

W ciągu ostatniej dekady w komunistycznej Korei stracono, według danych różnych organizacji zajmujących się obroną praw człowieka, co najmniej kilkanaście osób oskarżonych o przemyt lub odtwarzanie zakazanych treści, w tym muzyki i seriali z Korei Południowej.