"Mądrzy Polacy wyjeżdżają z Berlina do Warszawy, bo państwo niemieckie stosuje systemowy mobbing" – napisał w październiku "Berliner Zeitung", cytując Jacka Dehnela. Polski pisarz zdecydował się opuścić Niemcy po pięciu latach emigracji. Jego zdaniem robi tak teraz wielu Polaków, ponieważ życie w tym kraju stało się nie do zniesienia.
Praca w Polsce i w Niemczech
Mieszkający przez wiele lat w Niemczech Polak napisał do nas list w tej sprawie. Opisał w nim, dlaczego wyjechał z ojczyzny. "Ludzie są tu paskudni, zawistni. Jestem handlowcem. Dwukrotnie zmieniałem pracę ze względu na ludzi. W jednej firmie szef studiował systemowy mobbing, znęcał się nad ludźmi, czerpał z tego pożywkę i płacił niekompletne wynagrodzenia (wysokie prowizje z mojej sprzedaży pod stołem, składki od minimum).
W innej firmie, gdy szybko rozwinąłem sprzedaż, byłem przedmiotem zawiści i zazdrości, bo zacząłem zarabiać więcej od księgowej i pani dyrektor produkcji. Po 5 latach odszedłem zostawiając im swoich wypracowanych klientów.
Dlaczego obrzydza się ten kraj?
Jak to jest, że w Niemczech mieszka 2 miliony Polaków, a ja w moim całym życiu spotkałem mieszkającego w Polsce jednego obywatela Niemiec - kobietę, która po prostu zakochała się w Polaku, który miał już tu rozwinięta firmę i postanowiła, że jednak zostaje.
Mieszkałem w Niemczech. Dlaczego obrzydza się tamten kraj? Niemcy prezentują wyższy szacunek dla ludzi, wyższą kulturę. Proszę tam pojechać, wejść do sklepu do urzędu itd. Nie mówiąc o opiece zdrowotnej. Proszę pomyśleć, ile czeka się na specjalistę w Polsce na NFZ, czasami jest to termon na 2026, 2027 rok. Zawodowo mam też do czynienia ze służbą zdrowia, więc wiem, co piszę.
Mój znajomy, który ma raka kości i dwie osoby w domu, podeszłych rodziców, którymi się opiekuje, nie ma żadnej opieki socjalnej. Powiedziano mu, że mu się nie należy. Sam dojeżdża na sesję chemioterapii autobusami z przesiadkami i wyczerpany ledwo chodzący też z przesiadkami wraca do domu po sesji.
W Polsce nie mogli sobie poradzić
A jak jest w Niemczech? Opieka społeczna sama przychodzi do domu chorych ludzi i proponuje pomoc. Moja znajoma w Niemczech, która zapadła na ciężką chorobę, jest podwożona do szpitala i ze szpitala odwożona do domu transportem sanitarnym.
Inny przykład: inni moi znajomi wyjechali dwa lata temu do Niemiec, bo nie mogli sobie poradzić ze spłatą długów i godnym życiem. Wyjechali do Niemiec. On zarabia jako kierowca autobusu 3000 euro, ona ma pracę dorywczą. 1000 euro wydają na mieszkanie, na świadczenia 1100 euro. Zostaje im 2900 euro plus świadczenia na dzieci.
"Nawet gałka lodów jest tańsza"
Zaczęli spłacać długi, pozbyli się ogromnego ciężaru, z którym sobie nie mogli tutaj poradzić, Dlaczego nie mogli? W Niemczech, w ubiegłym roku pracodawcy w sektorze produkcji i usług płacili średnio 39,50 euro za godzinę pracy. Tymczasem Polscy pracodawcy za godzinę pracy płacą 12,50 euro. Zatem koszty pracy dla polskiego pracodawcy są trzykrotnie niższe niż w Niemczech.
Gdy byliśmy w ubiegłym roku z dziećmi w Niemczech, gałka lodów była tańsza niż tutaj, a lodów było więcej i nikt ich nie ważył. Taki drobiazg, ale dużo ukazuje."