Inwazja Rosji zmusiła Ukrainę do pilnego i masowego zakupu broni oraz amunicji za granicą. Jednak nie wszystkie zawarte umowy zostały zrealizowane. Kijów nie otrzymał broni w ramach co najmniej 30 umów z powodu nierzetelności zagranicznych dostawców oraz korupcji we własnych strukturach. Tak przynajmniej wynika z ustaleń brytyjskiego dziennika "Financial Times'.

Był szef MON Ukrainy się tłumaczy. "Nie było czasu na analizę"

Ukraina otrzymuje dużą część uzbrojenia od sojuszników. Jednak potrzeba natychmiastowego zabezpieczenia dużych dostaw na front spowodowała największą operację zakupu broni w Europie od czasów II wojny światowej. Problematyczne kontrakty były nieuniknioną konsekwencją pośpiesznych działań, wykonywanych bez właściwego nadzoru i przejrzystych procedur.

Reklama

Ołeksiej Reznikow, który kierował ukraińskim MON do 2023 roku, tłumaczył brytyjskiemu dziennikowi, że presja wroga wymagała szybkich działań. – Na wojnie istnieje jedno kryterium efektywności – dostarczyć dużo broni na front i szybko przekazać ją wojskom – stwierdził.

Reklama

Dodał, że jego resort nie miał czasu na analizę różnic cenowych. – Chłopcy na froncie giną przez bez pocisków, a ty musisz codziennie i każdej nocy dostarczać im kolejne – zaznaczył.

Śledztwa w Ukrainie trwają. Są zatrzymani, nie ma zarzutów

Ukraińskie organy ścigania badają dziesiątki umów podpisanych z zagranicznymi pośrednikami zbrojeniowymi. W niektórych przypadkach wszczęto postępowania karne przeciwko urzędnikom zaangażowanym w zakupy, ale póki co w żadnym z nich nie postawiono zarzutów. Wśród objętych śledztwem karnym są Toomas Nachur i Ołeksandr Lijew, którzy kierowali Departamentem Polityki Wojskowo-Technicznej, Uzbrojenia i Rozwoju Sprzętu Wojskowego w ukraińskim resorcie obrony.

Oni, a także menedżerowie firmy Lviv Arsenal i przedstawiciel pewnej zagranicznej firmy, są podejrzani o próbę sprzeniewierzenia prawie 1,5 miliarda hrywien (36,2 mln dolarów) z funduszy budżetowych podczas zakupu 100 000 pocisków moździerzowych dla Sił Zbrojnych Ukrainy w Chorwacji. Zaliczka w wysokości 12,5 miliona dolarów miała zostać wydana przez różnych pośredników na działania niezwiązane z dostawami.

Nachur i Lijew zaprzeczają jakimkolwiek wykroczeniom, twierdząc, że byli pod stałą presją, aby zdobyć broń i amunicję wszelkimi możliwymi środkami w sytuacji, gdy ich kraj walczył o przetrwanie.

Ukraina walczy w sądach. Wygrała z nierzetelnym handlarzem z Arizony

Ukraiński resort obrony twierdzi, że dąży do odzyskania w sądach 309 mln dolarów zaliczek zapłaconych zagranicznym dostawcom za umowy, które nie są już uznawane za wykonalne. Ministerstwo ma nadzieję odzyskać pozostałą kwotę, około 460 mln dolarów, w drodze negocjacji przedsądowych z dostawcami.

Ukraina wygrała jedną z tych spraw w wiedeńskim sądzie arbitrażowym przeciwko OTL Imports, amerykańskiemu dilerowi amunicji i broni małokalibrowej. Firma ta została założona w 2020 roku w Arizonie przez 28-letniego Tannera Cook. W listopadzie 2022 roku przedsiębiorca podpisał umowę na dostawę amunicji do Ukrainy i otrzymał zaliczkę w wysokości 17,1 mln dolarów. Jednak ministerstwo obrony nigdy nie doczekało się tak bardzo potrzebnego towaru.

Co ważne, ceny amunicji w kalibrze sowieckim wzrosły czterokrotnie w pierwszej połowie 2022 roku w wyniku gorączki zakupowej, jak wynika z relacji dziesięciu osób zaangażowanych w ukraińskie zakupy wojskowe i dilerów broni, z którymi kontaktował się "FT".

W tym okresie właśnie Cook spotkał się z przedstawicielami Progress, ukraińskiej firmy będącej jednym z kilku państwowych importerów i eksporterów broni. Zostali sobie przedstawieni przez Mykołę Karanko, amerykańsko-ukraińskiego biznesmena, który ponad dekadę temu pomógł w zawarciu dużej umowy między Progressem a rządem Iraku.

Cook twierdził, że może dostarczyć Ukrainie amunicję z Serbii, ale po otrzymaniu zaliczki nie wywiązał się z dostawy. Co zaskakujące, dokument Biura Śledczego Ukrainy, który widzieli dziennikarze brytyjskiego tygodnika, wskazuje, że OTL nie posiadało nawet wymaganych pozwoleń na eksport i transport amunicji.