Jednym z najbardziej spektakularnych przykładów skuteczności operatorów z Rubikonu był atak na wyrzutnię HIMARS w pobliżu Czasiw Jaru w obwodzie donieckim. Doszło do niego na początku maja. Zaledwie 10 kilometrów od linii frontu amerykański system został zniszczony przez drona-kamikadze sterowanego za pomocą światłowodu.
Nagranie z ataku pokazuje, jak dron precyzyjnie trafia w poruszający się pojazd. Może to sugerować, że HIMARS przygotowywał się do przeprowadzenia ostrzału daleko za linią frontu.
Jednostka Rubikon odpowiada za "strefy śmierci" w obwodzie kurskim
Rubikon powstał jesienią 2024 roku jako elitarna formacja rosyjskich operatorów dronów. Pierwsze sukcesy jednostki odnotowano podczas ofensywy w obwodzie kurskim, gdzie skutecznie paraliżowała ukraińskie konwoje, eliminując pojazdy prowadzące i zamykające kolumny, tworząc tzw. "strefy śmierci". Takie działania przyczyniły się do utraty przez Ukrainę kluczowych pozycji w regionie.
Obecnie Rubikon, wspólnie z inną elitarną jednostką Sudny Den (pol. „Sądny Dzień”), przeniósł działania do obwodu donieckiego. Tam dalej prowadzi ataki z wykorzystaniem zaawansowanych dronów światłowodowych.
Drony światłowodowe. Śmiertelne zagrożenie dla Ukrainy
Zastosowanie światłowodowego sterowania sprawia, że tego typu drony są praktycznie niewrażliwe na zakłócenia elektroniczne. Mogą operować w rejonach nasyconych systemami walki radioelektronicznej, które unieruchamiają większość klasycznych bezzałogowców.
– Światłowody są praktycznie niemożliwe do zakłócenia. Niektóre są tak cienkie jak ludzki włos, co czyni je niezwykle trudnymi do wykrycia – podkreśla analityk obronny Tom Withington z Royal United Services Institute (RUSI).
Rosyjski dron Kniaź Wandal – jeden z najbardziej zaawansowanych modeli – podczas lotu rozwija za sobą cienki kabel światłowodowy, łączący go bezpośrednio z operatorem. Zapewnia to nie tylko odporność na zakłócenia, ale także przesył obrazu w wysokiej jakości w czasie rzeczywistym. Dron może latać nisko nad ziemią, omijając przeszkody i pozostając poza zasięgiem wielu systemów wykrywania.
Technologia ta nie jest jednak pozbawiona wad. Zasięg takich dronów ogranicza się zwykle do 20 kilometrów. Światłowód może się splątać lub zerwać, a same urządzenia są droższe i bardziej skomplikowane w obsłudze niż popularne modele FPV (First Person View - red.). Mimo to ich skuteczność – zwłaszcza w likwidowaniu kluczowych celów, takich jak HIMARS-y – czyni je jednym z najgroźniejszych narzędzi rosyjskiej armii.
Ukraina traci HIMARS-y. Każdy kosztuje miliony
Systemy HIMARS (High Mobility Artillery Rocket System) odgrywają kluczową rolę w ukraińskiej strategii obronnej, umożliwiając precyzyjne uderzenia w cele daleko za linią frontu. Według dostępnych danych Ukraina otrzymała 36 takich wyrzutni, z których cztery zostały zniszczone.
Każdy HIMARS kosztuje około 3,5 miliona dolarów – to jedne z najdroższych elementów zachodniego wsparcia dla Ukrainy. Ich utrata osłabia nie tylko zdolności ofensywne armii, ale też morale żołnierzy.
Zgodnie z danymi projektu Oryx, do tej pory potwierdzono zniszczenie czterech systemów HIMARS. Choć liczba ta może wydawać się niewielka, każdy utracony egzemplarz to poważne osłabienie ukraińskiego potencjału bojowego.