Gdy Izrael rozpoczął atak na Iran w piątek nad ranem, w Rosji postrzegano to jako szansę na zmniejszenie wsparcia i uwagi Zachodu względem Ukrainy. Liczono też na to, że wzrost cen ropy naftowej uzupełni coraz bardziej skąpy rosyjski budżet.
Rosja straci kolejnego sojusznika? Niepokój w Moskwie
Teraz przedstawiciele rosyjskiego establishmentu zaczynają zdawać sobie sprawę, że izraelskie ataki na Iran mogą doprowadzić do upadku reżimu w Teheranie, który jest jego najbliższym sojusznikiem na Bliskim Wschodzie. Niedawno Władimir Putin stracił sojusznika w Syrii, gdzie obalono Baszara al-Asada.
"Sytuacja rozwija się w niebezpiecznym dla Rosji kierunku" - napisał w serwisie Telegram Konstantin Zatulin z moskiewskiego Instytutu Krajów WNP.
"Nie jest to ewidentne, że presja ze strony Izraela doprowadzi do osłabienia reżimu. Zewnętrzne zagrożenie może doprowadzić do czegoś przeciwnego i zjednoczyć społeczeństwo. Najważniejsze pytanie dotyczy tego, gdzie są granice tej stabilności. To trudno ocenić" - powiedział jeden z rosyjskich naukowców, proszący o zachowanie anonimowości.
Upadek reżimu w Iranie "silniejszym ciosem" dla Rosji
Inni rosyjscy naukowcy, cytowani przez "Washington Post", obawiają się, że reżim w Teheranie jest coraz bardziej kruchy. Jeden z rozmówców gazety ocenił, że niezależnie od tego, w jaki sposób rozwiązany zostanie ten kryzys, rosyjska pozycja w regionie jest zagrożona.
Jeśli premier Izraela Benjamin Netanjahu zdoła wywrzeć nacisk na Iran i spowodować zmianę reżimu, to jest bardzo prawdopodobne, że nowe władze nie będą aż tak pozytywnie nastawione względem Moskwy jak obecne.
Jeśli reżimowi uda się przetrzymać długotrwałe ataki, na Bliskim Wschodzie prawdopodobnie dojdzie do "rozszerzenia proliferacji nuklearnej, co również nie jest w interesie Rosji" - dodał ekspert. Według niego upadek reżimu w Iranie byłby dla Rosji "silniejszym ciosem niż obalenie Asada", a szanse na odegranie w konflikcie roli pośrednika przez Władimira Putina maleją.
Wojna na Bliskim Wschodzie wpłynie na relacje Rosji z Chinami?
Siergiej Markow, politolog związany z Kremlem, podkreślił, że dzięki wysokim cenom ropy Rosja może uzyskać miliardy dolarów dodatkowych wpływów. Każde ograniczenie dostaw ropy z Iranu przyczyniłoby się do większego uzależnienia Chin od dostaw z Rosji, co potencjalnie jeszcze bardziej zbliżyłoby Pekin do Moskwy i zmniejszyłoby prawdopodobieństwo ugięcia się pod groźbą sankcji - czytamy.
Moskwa skorzystałaby też z konieczności przekierowania przez USA systemów obrony przeciwrakietowej do swoich baz na Bliskim Wschodzie i do swoich sojuszników, w tym Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Kataru. — Ukraina może zapomnieć o zdobyciu większej liczby systemów obrony powietrznej — powiedział Markow. — Ale pod kątem strategicznym, jeśli nastąpi zmiana reżimu, to zmniejszy się koalicja antyzachodnia — podkreślił.