Oficer KGB z krzyżykiem na szyi rządzi Rosją już 15 lat! Kim jest Putin?
1 Władimir Władimirowicz Putin urodził się w 1952 roku w Leningradzie, czyli dzisiejszym Petersburgu. Był wychowywany jak jedynak i rozpieszczany przez rodziców, którzy przeżyli stratę dwójki dzieci. Jeden z synów pary zmarł w niemowlęctwie kilka lat przed wybuchem wojny. Drugi umarł z głodu w oblężonym przez Niemców Leningradzie. Putin przyznał, że nawet nie wie, gdzie dwuletni wtedy Wiktor został pochowany. Putin mieszkał razem z rodzicami - Władimirem Spiridonowiczem i Marią Ivanowną Putin z domu Szełemova - w jednopokojowym mieszkaniu komunalnym, należącym do fabryki w której pracował ojciec przyszłego prezydenta Rosji. Kuchnię dzielili z innymi rodzinami, które mieszkały w kamienicy. Nie mieli łazienki, myć chodzili się do publicznej łaźni. Ale jak na tamte czasy nie mogli narzekać na warunki, zwłaszcza że szybko dorobili się telewizora, telefonu i daczy za miastem - w tamtych czasach było to niespotykane. Władimir senior w czasie II wojny światowej służył bowiem w specjalnym batalionie NKWD. Gdy został ranny w bitwie pod Newskiem, trafił do szpitala wojskowego, a że pacjenci szpitali otrzymywali duże racje żywnościowe, którymi mogli się dzielić z bliskimi - dlatego łatwiej było im przetrwać. Po wojnie Władimir dostał posadę ślusarza w fabryce wagonów, natomiast jego żona zatrudniła się jako dozorczyni. W wieku 41 lat kobieta urodziła syna – Władimira. Jego relacje z ojcem nie były najlepsze. W biografiach Putina mowa o tym, że był surowy i wymagający wobec syna. Nie okazywał mu uczuć. Ale też wspomina się, że Putin był przez rodziców rozpieszczony - młody Wołodia dostał np. od rodziców zegarek, co w tamtych czasach było szczytem luksusu, a kilka lat później wygrane w loterii fantowej auto. Wiadomo też, że Putin senior tępił w domu wszelkie przejawy religijności. Ale bezskutecznie. Matka ochrzciła małego Wołodię w tajemnicy przed ojcem. Putin w jednym z wywiadów przyznał, że chodziła do cerkwi, a on sam do dziś nosi krzyżyk, który mu podarowała. Nie wiadomo, na ile prawdziwe są informacje o dziadku ze strony ojca Putina, który wedle urzędowych danych był w ekipie kucharzy samego Lenina, a potem Stalina. Gdy Putin doszedł do władzy, pojawiły się też dementowane przez niego alternatywne informacje o jego dzieciństwie.
Wikimedia Commons
2 Politolog Stanislav Belkovsky w swojej książce o Putinie twierdzi, że mały Władimir wychowywał się praktycznie bez ojca, miłości i opieki rodziców, dlatego stał się wycofanym i ponurym dzieckiem. Według jego wersji wydarzeń Putin miał się urodzić na dwa lata przed śmiercią swojego ojca, alkoholika. Jego matka miała się wraz z nim przeprowadzić do Gruzji, w której z kolei Putin miał zostać oddany rodzinie zastępczej mieszkającej w ówczesnym Leningradzie. Tej samej, która później stała się oficjalną rodziną przyszłego prezydenta. Jeszcze inną wersję tej historii publikowały media w przeddzień wybrania Putina na prezydenta. Wtedy upubliczniono wyznanie Wiery Putin, mieszkanki gruzińskiej wioski Metechi, niedaleko Gori. Kobieta powiedziała, że to ona jest biologiczną matką Putina i jest gotowa tego dowieść dzięki testom DNA. Gruzinka twierdziła, że urodziła go 7 października 1950 roku, a więc dwa lata wcześniej niż podaje to oficjalna biografia szefa rosyjskiego rządu. Wiera Putin twierdziła, że jego ojciec był mechanikiem, nazywał się Płaton Priwatow i był wtedy żonaty z inną kobietą. W 1952 r. Wiera Putin wyszła za pochodzącego z Gruzji Giorgiego Osepahwilego i przeniosła się z synem na Kaukaz. Tam mały Putin chodził do szkoły w Metechii. W archiwach jest wzmianka o tym. Władimir Putin był w latach 1959-60 uczniem tej szkoły. Gruzin Osepahwili nie mógł jednak ścierpieć, że po domu kręci się mały chłopiec, który nie jest jego synem. Zmusił żonę do wywiezienia go do Rosji do dziadków. Wiera twierdzi, że zostawiła syna u swoich rodziców w Leningradzie, gdy chłopiec miał dziesięć lat. Dziadkowie zaś oddali go do adopcji. Nie ma jednak twardych dowodów, potwierdzających jej wersję. Dziennikarze, którzy pisali o Putinie wskazywali, że nie sposób dotrzeć do osób, które pamiętają dziecięce lata Putina.
Media
3 Młody Wołodia nie był najgrzeczniejszym uczniem - często wdawał się w bójki. W wywiadzie rzece z Natalią Geworkian i Andriejem Kolesnikowem chwalił się, że zarówno w szkole i na podwórku był nieformalnym liderem grupy, mimo tego że był mniejszy i drobniejszy od rówieśników. Twierdził, że był prawdziwym oprychem. Już w podstawówce zaczął trenować boks, a gdy złamali mu nos - sambo (to akronim rosyjskiego określenia, które można tłumaczyć jako "sztuka samoobrony bez użycia broni". Styl powstał w Związku Radzieckim z połączenia judo, karate i miejscowej odmiany zapasów.) Już jako młody chłopak chciał też wstąpić do KGB. A to za sprawą popularnego serialu “Miecz i tarcza” opartego na bestsellerowej w Rosji powieści. Jej bohaterem był pracujący w Niemczech oficer wywiadu. Putina tak bardzo zafascynował radziecki wywiad, że trzymał na biurku zdjęcie założyciela służb specjalnych w Związku Radzieckim. A gdy był w dziewiątej klasie, udał się do siedziby KGB i oświadczył, że chciałby do nich wstąpić. Usłyszał, że aby wstąpić w ich szeregi, powinien skończyć studia, a najlepiej prawo. I tak uczynił. Wybrał Uniwersytet w Leningradzie, który był wtedy jedną z dwóch czy trzech najbardziej prestiżowych uczelni w kraju, a z pewnością najbardziej obleganą szkołą wyższą w mieście (o jedno miejsce w tamtym czasie ubiegało się aż 40 osób). Na ostatnim roku studiów KGB samo upomniało się o niego. Putin był pilnym studentem, a w czasie wakacji pracował na budowach. Ale zarobione pieniądze potrafił wydać w ciągu kilku dni - na elegancki płaszcz czy podróże po Związku Radzieckim.
Media
4 Pracę w KGB zaczął w 1975 roku. Uchodził za człowieka zamkniętego, ponurego i małomównego. Ale na temat tego okresu życia Putina niewiele wiadomo. Objęty jest on tajemnicą. Pewne jest, że gdy zakończył etap pracy biurowej, oddelegowano go do zajmowania się obserwacją cudzoziemców. Sęk w tym, że w Leningradzie nie było ani jednej ambasady, nie było więc kogo śledzić. Jego kariera zaczęła się rozwijać w 1984 r., gdy wysłano go do szkoły szpiegowskiej w Moskwie. Na miejscu 32-letni wówczas major KGB postarał się, by go doceniono. Już rok później - jako, że Putin doskonale znał język niemiecki (jego ulubiona nauczycielka niemieckiego, wydała nawet książkę o słynnym podopiecznym), przeniesiono go do placówki w NRD. Władimir - razem z ciężarną wtedy żoną i roczną córeczką - zamieszkał w dużym bloku i objął stanowisko w Dreźnie, gdzie pełnił rolę zastępcy dyrektora Domu Przyjaźni Niemiecko -Sowieckiej. Stanowisko nie licowało z ambicjami Putina. W Dreźnie nie mógł być prawdziwym szpiegiem - zamiast śledzić przedstawicieli wrogiego Zachodu, siedział za biurkiem i wysyłał do centrali w Moskwie wycinki prasowe. Ponoć przechodził wtedy poważną depresję - utył, zarzucił treningi, nie gimnastykował się. Udało mu się jednak zwerbować studenta z Kolumbii, który poprzez znajomego z uczelni w Berlinie Wschodnim i jego powiązania pozwolił służbie kupić za osiemset marek nieutajnione opisy procedur bojowych. Czasy obalenia muru berlińskiego Putin wspomina w rozmowie z Natalią Geworkian i Andriejem Kolesnikowem. Przyszyły prezydent Rosji przyznał, że w tym czasie czuł się wraz z innymi KGB-istami zostawiony sam sobie. Ludzie zgromadzili się wokół willi, w której pracowała nasza grupa. Niemcy zniszczyli swoje Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego (Stasi - przyp. red.). No dobrze, to ich wewnętrzna sprawa. Ale my nie jesteśmy ich sprawą wewnętrzną. Zagrożenie było poważne. A my mamy przecież zgromadzone dokumenty. Nikt nawet się nie ruszył, żeby nas obronić.
Wikimedia Commons
5 Nieżyjący już rosyjski oligarcha Borys Bieriezowski (zaliczany do tzw. rodziny kremlowskiej jako bliski współpracownik prezydenta Borysa Jelcyna) twierdził, że Putin był jego osobistym protegowanym. To on mia pojechać do Putina z propozycją objęcia stanowiska premiera. Putin przebywał wtedy na wakacjach we Francji i odparł, że chce tą propozycję usłyszeć z ust samego Jelcyna. Doszło do niego w 1999 roku i jak relacjonuje Bierezowski Jelcyn po spotkaniu powiedział tylko: Wydaje się być w porządku, ale jest jakiś mały. Bierezowski uważał, że Putin będzie idealnym kandydatem - takim, którym będzie można sterować. Bardzo się pomylił. 9 sierpnia 1999 r. Borys Jelcyn mianował Władimira Putina premierem Rosji, a tydzień później nominacja została zatwierdzona większością głosów przez posłów Dumy.Sam kandydat zaś oświadczył, że swój program przedstawi dopiero po wyborach, bo, jak stwierdził, przed głosowaniem i tak rozerwano by go na strzępy.
AP
6 O tym, że w grupie KGB-istów znajdował się Władimir Putin, mówił fotograf, który to zdjęcie wykonał. Jednak nie wszystko się w tej układance zgadza - w 1988 roku Władimir Putin pracował w Dreźnie. Jaki więc byłby sens ściągania akurat jego do odegrania roli turysty przed amerykańskim prezydentem? Tym bardziej, że znajomość angielskiego u obecnego rosyjskiego prezydenta jest nieporównanie mniejsza niż niemieckiego, którym porozumiewa się bez najmniejszych kłopotów.Mentalność czekistyWygląd ma tak nieszczególny, prowincjonalny, jak wskazywałby na to jego oficerski stopień; ma nieciekawą osobowość podpułkownika, który nigdy nie został pułkownikiem, maniery tajnego sowieckiego policjanta, który z przyzwyczajenia wtyka nos w sprawy swoich kolegów - pisała o Putinie w 2004 roku Anna Politkowska, niezależna dziennikarka, która z zapałem opisywała wojnę w Czeczenii widzianą m.in. oczami matek wysyłanych na front rosyjskich żołnierzy. Politkowska, jak sama pisała, zastanawiała się, co sprawia, że aż tak nienawidzi Putina. O wybranym na drugą kadencję prezydencie pisała, że ma mentalność leninowskiego czekisty. Podchodzi do rzeczy tak, jak typowy oficer KGB. Najpierw wypuszcza informacyjny balon próbny w pewnym wąskim gronie osób. W dzisiejszej Rosji gronem tym jest polityczna elita stolicy. Ma to na celu wysondowanie możliwej reakcji na uprawianą politykę. Jeśli taka reakcja nie występuje, bądź jeśli ma dynamikę meduzy, to wszystko gra. Putin może forsować swoją linię, szerzyć idee i postępować tak, jak uzna za stosowne, nie potrzebując oglądać się za siebie.Annę Politkowską wymienia się w kontekście ofiar walki politycznej prowadzonej przez Putina. I to ofiar najcięższych. Dziennikarka została zastrzelona 7 października w Moskwie. Fakt, że stało się to w urodziny Władimira Putina, w książce "Bunt. Sprawa Litwinienki" zostało odczytane jako forma swego rodzaju "prezentu" dla prezydenta.
Wikimedia Commons
7 Świat z zaciekawieniem śledził niezwykłą karierę młodego polityka, którego w ostatnich latach swej aktywności lansował, a wraz z odejściem namaścił na swego następcę Borys Jelcyn. Wszystkim rzucał się w oczy, poza młodym wiekiem, jego pragmatyzm. Wielu liczyło, że żyjący przez lata na Zachodzie Putin będzie łatwiejszym rozmówcą niż Borys Jelcyn czy chociażby komunista Gienadij Ziuganow. Być może trudno w to dziś uwierzyć, ale przed wyborami, które wyniosły go do władzy, Putin publicznie popadł m.in. Sojusz Prawych Sił, w którego szeregach znajdowało się wielu młodych reformatorów, w tym Borys Niemcow, późniejszy wicepremier, który poróżnił się z Putinem, a w czasie procesu Michaiła Chodorkowskiego zeznawał na korzyść właściciela Jukosu. Maria Przełomiec w 2000 roku pisała, że tuż po namaszczeniu Putina mówiono o nim w Rosji, cytując Dzierżyńskiego, chłodna głowa, gorące serce i czyste ręce. Zwłaszcza to ostatnie stwierdzenie wydaje się problematyczne, jeśli weźmie się pod uwagę sposób, w jakim Putin gromadził społeczne zaufanie i poparcie. A zbił je na wojnie. II wojna czeczeńska, która wybuchła w październiku 1999 roku, stała się treścią kampanii prezydenckiej Władimira Putina. Była dla niego idealną okazją do pokazania się w charakterze twardego polityka, zdecydowanego ścigać terrorystów do skutku, nawet jeśli ukryją się - jak sam wtedy mówił - w wychodku. Inna sprawa, że cała ta sceneria mogła zostać wykreowana właśnie na potrzeby wyborcze. W końcu sierpnia 1999 roku w Rosji doszło do zamachów bombowych. Od bomb, które wybuchały w budynkach mieszkalnych, zginęło kilkaset osób. Odpowiedzialność została zrzucona na czeczeńskich separatystów. Argumentacja była prosta: oni zabijają Rosjan, trzeba odpowiedzieć adekwatnie. W efekcie jak pisała w książce "Rosja Putina" Maria Przełomiec - każdy kolejny wybuch powodował wzrost poparcia zarówno dla Putina, jak i dla idei operacji wojskowej na Kaukazie. O tym, że owe zamachy były organizowane przez FSB, pisał wprost inny były podpułkownik KGB, Aleksander Litwinienko. Przed gniewem Putina uciekł on do Wielkiej Brytanii, gdzie znalazł schronienie i życzliwość. Jednak gdy w 2006 roku prowadził własne dochodzenie w sprawie śmierci Anny Politkowskiej, poczuł się źle - na tyle, że trafił do szpitala. Lekarze domyślali się, że chodzi o zatrucie, jednak dopiero po śmierci Litwinienki w listopadzie 2006 roku potwierdzono, że został on otruty polonem, który podano mu w herbacie. Sam były oficer KGB winą za swą śmierć obarczył Putina.
AP / Anonymous
8 Przykładem są media, które trafiały kolejno pod skrzydła państwowych potentatów i oligarchów. Tak stało się m.in. z telewizją NTW, która jeszcze przed inauguracją prezydentury Putina nieustannie mówiła m.in. o wszechobecnej korupcji. Po trwającej rok walce Putinowi udało się oddać kontrolę nad stacją w ręce Gazpromu. Przekaz telewizyjny uspokoił się, a niezależni dziennikarze schodzili do coraz węższych nisz.
AP / Anonymous
9 Osobnym rozdziałem jest walka Władimira Putina ze swego czasu najbogatszym człowiekiem Rosji i właścicielem jednej z najpotężniejszych firm świata, po której dziś nie ma śladu. Michaił Chodorkowski, bo o nim mowa, tak opisywał swoje pierwsze wrażenie dotyczące Putina w napisanej wspólnie z Natalią Geworkian książce "Więzień Putina": zwyczajny, normalny człowiek, na którym poważne piętno odcisnęło wychowanie - i to podwórkowe, i to zawodowe. On poza "swoimi" nikomu nie ufa. "Swoim", nawiasem mówiąc, też nie bardzo, ale już bardziej niż wszystkim innym.Sam Chodorkowski mówi, że wyrok na siebie przypieczętował 19 lutego 2003 roku, kiedy na spotkaniu oligarchów z prezydentem mówił o korupcji, o nierównym traktowaniu firm prywatnych i państwowych - szczególnie tych z sektora naftowego. Od tego czasu wydarzenia toczyły się błyskawicznie - już w październiku szef Jukosu siedział w areszcie, wcześniej trafił tam jego współpracownik Płaton Lebiediew. Rozpoczął się "zajazd na Jukos", którego efektem było rozebranie najcenniejszej rosyjskiej firmy i rozdanie jej części państwowym przedsiębiorstwom. Sam Chodorkowski zaś na ponad 10 lat trafił do więzienia. W sprawie Jukosu ważną rolę odegrał jeden z najbliższych i najbardziej zaufanych współpracowników Władimira Putina, Igor Sieczyn. Były agent KGB, służył w Mozambiku, z wykształcenia romanista, szedł za Putinem krok w krok. Poznali się jeszcze, kiedy Putin był zastępcą mera Petersburga. Gdy Władimir Władimirowicz został premierem - Sieczyn dostał posadę jego zastępcy, gdy objął prezydenturę, Sieczyn został szefem jego administracji. Uważany jest za jednego z organizatorów "zajazdu na Jukos". Jeszcze zanim wydano wyrok na Chodorkowskiego i Lebiediewa, podjęta została decyzja o sprzedaży najcenniejszej spośród spółek wchodzących w skład Jukosu - Jugansknieftiegazu. Kupiła ją mało znana firma Bajkalfinansgrup, która okazała się jedynie pośrednikiem - finalnie JuNG trafiło w ręce Rosnieftu. I któż wtedy stanął na czele jego rady dyrektorów? Tak, ten sam Igor Sieczyn.
AP / SERGEI ZHUKOV
10 Wiele kontrowersji dotyczy majątku, który do tej pory zgromadził Władimir Putin. Sporo zamieszania wywołał pewien wywiad, udzielony przez rosyjskiego politologa Stanisława Biełkowskiego niemieckiemu dziennikowi "Die Welt". Biełkowski mówi w nim, że Putin ma m.in. 4,5 procent akcji Gazpromu. Przez serwis therichest.com ich wartość w ubiegłym roku była oceniana na 150 mln dolarów. Poza tym Putin ma dysponować 37 procentami udziałów w kompanii naftowej Surgutneftegaz, o której wiadomo, że jest ściśle powiązana z Kremlem. Bloomberg na ten podstawie ocenił, że majątek Putina może wynosić 70 mld dolarów, co plasowałoby go w ścisłej czołówce najbogatszych ludzi świata.Sam Putin pytany kiedyś przez dziennikarzy o posiadane akcje firm naftowych i gazowych nazwał te informacje bzdurami. Nikomu do tej pory nie udało się potwierdzić autentyczności rewelacji podanych przez Biełkowskiego. Borys Niemcow, niegdyś premier Rosji, zwraca jednak uwagę, że "bogactwo" Putina rzeczywiście istnieje, ale może mieć zupełnie inny wymiar. Putin bowiem dysponuje wpływem, pozwalającym na dysponowanie dostępem do niemal wszystkich dóbr w Rosji. Przykładem jego mocy może być to, co stało się z Jukosem - swego czasu najpotężniejszą firmą naftową świata.
AP / DMITRY ASTAKHOV
11 W czerwcu ubiegłego roku Władimir Putin i jego żona Ludmiła niejako od niechcenia ogłosili, że się rozstali. Para, która widywana była razem wyłącznie na specjalnych okazjach, zazwyczaj o charakterze religijnym, wybrała się na spektakl baletowy. Tuż po nim państwo Putin ogłosili swą decyzję. Ludmiła Putina przyznała, że oboje od dawna mają własne życie. Był to swego rodzaju epilog do wciąż powtarzających się plotek dotyczących rozpadu małżeństwa państwa Putin. Prezydent Rosji łączony był z wieloma kobietami, m.in. z gimnastyczną Aliną Kabajewą, która zdecydowała się wejść do polityki - została wybrana do Dumy z ramienia - a jakże - proputinowskiej partii Jedna Rosja. Inną kobietą, o romans z którą podejrzewano Putina, jest Anna Chapman, wyrzucona ze Stanów Zjednoczonych za szpiegostwo na rzecz Rosji.
AP / ALEXANDER ZEMLIANICHENKO
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję