Zgodnie z konstytucją wybory parlamentarne zarządza prezydent nie później niż na 90 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji Sejmu i Senatu. Data wyborów wyznaczana jest na dzień wolny od pracy, przypadający w ciągu 30 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji obu izb parlamentu.
Formalnie kampania wyborcza ruszy od dnia opublikowania zarządzenia prezydenta w Dzienniku Ustaw. Tegoroczne wybory odbędą się według przepisów kodeksu wyborczego, który wszedł w życie 1 sierpnia.
Prezydent Bronisław Komorowski liczy, że w przyszłości będzie możliwe uzyskanie zapisów w konstytucji, które pozwolą na przeprowadzenie dwudniowych wyborów parlamentarnych. "Na frekwencji powinno zależeć wszystkim" - przekonywał w czwartek prezydent.
Na briefingu po ogłoszeniu terminu tegorocznych wyborów parlamentarnych, prezydent zaznaczył, że "z przykrością odnotowuje", iż nie można zorganizować wyborów dwudniowych.
"Tutaj werdykt Trybunału Konstytucyjnego jest jednoznaczny, w związku z tym oczywiście są to wybory jednodniowe" - powiedział.
W lipcu - na wniosek PiS - TK zakwestionował przepisy Kodeksu wyborczego umożliwiające dwudniowe głosowanie w wyborach parlamentarnych i prezydenckich.
"Ale liczę, że w przyszłości będzie możliwe uzyskanie zapisów konstytucyjnych takich, które pozwolą na zwiększenie komfortu wyborcom, ale także i podniosą poziom frekwencji wyborczej w Polsce. A na frekwencji powinno zależeć wszystkim" - podkreślił prezydent.
Komorowski zaznaczył też, że jest usatysfakcjonowany, iż podczas najbliższych wyborów będzie obowiązywało kilka "ewidentnie korzystnych" ze względu na frekwencję wyborczą rozwiązań Kodeksu. Wymienił m.in. głosowanie przez pełnomocnika i głosowanie korespondencyjne.
Prezydent Bronisław Komorowski zapowiedział w czwartek, że nie zamierza angażować się w kampanię wyborczą przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Zapewnił, że jego aktywność również w okresie przedwyborczym będzie się odbywać "na normalnych zasadach".
Prezydent pytany, czy będzie się angażował w kampanię wyborczą po stronie PO, odparł: "Moje osobiste sympatie pewnie nie podlegają większym wątpliwościom, ale rola prezydenta jest taka, że w imię dobrego obyczaju - a także dobrego sprawowania urzędu - nie powinien się angażować w kampanię wyborczą żadnego konkretnego środowiska, nawet tego, z którym ewidentnie ma wiele wspólnych poglądów".
"Mogę życzyć jak najlepiej, mogę cieszyć się sukcesem konkretnych środowisk, ale w kampanii wyborczej bezpośrednio brać udziału nie zamierzam" - oświadczył Komorowski.
Prezydent przyznał, że "logika kampanii wyborczej powoduje, że zaostrzają się podziały i konflikty". "Nie uczestniczę w wyborach, więc będę starał się pełnić rolę osoby i miejsca, gdzie (...) trochę mniej będzie takich emocji" - zadeklarował.
Prezydent był też pytany, czy nie obawia się, że rząd będzie wykorzystywał przewodnictwo w Radzie UE do prowadzenia kampanii wyborczej. Komorowski ocenił, iż rząd Donalda Tuska dobrze wykonuje swoją pracę, jeśli chodzi o unijną prezydencję. "Dobre funkcjonowanie rządu zawsze przekłada się na sympatię społeczną i sympatię wyborców, ale nie jest częścią kampanii wyborczej" - zaznaczył prezydent.
Komorowski nazwał też wprowadzenie jednomandatowych okręgów do Senatu "ewidentnym postępem w stosunku do wcześniej obowiązujących rozstrzygnięć".