"Spośród wszystkich zarejestrowanych kandydatów do parlamentu na Opolszczyźnie to jedyna informacja o współpracy z organami bezpieczeństwa państwa w rozumieniu ustawy" - oświadczył Tkacz.

Dodał, że każdy kandydat w wyborach składa oświadczenie dotyczące pracy, współpracy lub służby w organach bezpieczeństwa państwa. "W przypadku pana Łukawieckiego jeden z tych zakresów - współpraca - jest pozytywny. Informacja o złożeniu przez niego pozytywnego oświadczenie znajdzie się na obwieszczeniach o wyborach do Senatu, jakie pojawią się w okręgu wyborczym nr 51" - zapowiedział Tkacz

Reklama

Sam Łukawiecki w rozmowie z PAP zaznaczył, że zobowiązanie o współpracy podpisał prawie 40 lat temu, ale nigdy nie współpracował z SB. "Zostałem zatrzymany pod absurdalnym zarzutem kradzieży kufli z restauracji, byłem szantażowany przez SB, grożono mi więzieniem i wyrzuceniem ze studiów. Podpisałem zobowiązanie, ale nigdy nie współpracowałem" - powiedział kandydat na senatora.

Jak mówił, SB zainteresowało się nim w czasach, gdy był studentem Studium Nauczycielskiego, sportowcem i twórcą kabaretu studenckiego. "Najprawdopodobniej to, że tworzyłem kabaret i miałem dobre kontakty w tym środowisku w Krakowie spowodowało, że stałem się atrakcyjny dla służb" - ocenił.

Łukawiecki - który w dniu ujawnienia informacji o podpisaniu zobowiązania udzielił wywiadu lokalnej gazecie - podkreślił, że cała sprawa jest dla niego bolesna. "To ciągle we mnie tkwi. Jak zadra. Wyciągnąłem z tego wnioski, do dziś stosuję zasadę, że nie wolno nikogo upokarzać i szantażować" - oświadczył.

Łukawiecki już wcześniej - w 2007 roku - ujawnił w oświadczeniu informację o podpisaniu zobowiązania. "Wtedy - za rządów PiS - nikomu to nie przeszkadzało, zostałem nawet zaliczony do krajowej rezerwy kadrowej. Widocznie ci, którzy weryfikowali to oświadczenie uznali, że nie ma tu problemu" - relacjonował.