Ze zdrowiem posła jest coraz lepiej. Łyżwiński może siedzieć jak zwykły obywatel, w normalnej celi. A jeszcze w piątek na przesłuchanie przyjechał karetką, wprost z gdańskiego szpitala, gdzie leczył się na serce. Gdy zeznawał, niespodziewanie poczuł się gorzej i czym prędzej trafił do łódzkiego szpitala MSWiA.

Reklama

Ale zdaniem lekarzy poseł przez weekend wydobrzał na tyle, że trzy miesiące aresztu może odsiadywać w zwykłej celi.

Prokuratura zarzuca Łyżwińskiemu poważne przestępstwa - gwałt, molestowanie seksualne, zlecenie porwania. Poseł dostał w sumie siedem zarzutów. Grozi mu za to 10 lat więzienia.

Obrońca byłego posła Samoobrony nie ma zamiaru ustąpić. Za wszelką cenę chce wydostać go zza krat. Jutro mecenas Wiesław Żurawski złoży zażalenie na decyzję sądu o aresztowaniu parlamentarzysty.

Stanisław Łyżwiński trafił do tego samego aresztu, w którym siedział poseł SLD Andrzej Pęczak. Tamten za kratami spędził ponad 25 miesięcy, do stycznia 2007 roku, gdy wyszedł za kaucją 400 tysięcy złotych. Pęczak dostał zarzut wyprowadzenia 42 milionów złotych z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska oraz przyjęcia 820 tysięcy łapówki od znanego lobbysty Marka Dochnala. Grozi mu 12 lat więzienia.