"Mów, k..., bo dostaniesz wpier... Nie wypuścimy cię stąd, wywieziemy do lasu" - takie słowa na przesłuchaniu miał usłyszeć od policjantów Mateusz, który w chwili zatrzymania miał 17 lat.
Do lasu wywożono jednak tylko najbardziej opornych. Policjanci wsadzali ich do nieoznakowanego samochodu i jechali pod miasto. Tam parkowali i wyprowadzali przerażonego młodego człowieka w głąb lasu. Wtedy wyciągali broń. "Wyciągali broń z kabury. Grozili, że przystawią ją do głowy" - opowiada Mateusz, który zastraszony przyznał się do czegoś, czego nie zrobił.
Wszystko zaczęło się od tego, że na przełomie lat 2007/2008 w Policach doszło do serii kilkunastu włamań. Policja nie potrafiła znaleźc sprawców, dlatego padł rozkaz, by wytypwoać nieletnich, którzy już kiedyś mieli problemy z prawem i przypisać im wszystko.
Zająć się tym mieli dwaj policjanci, Marek i Andrzej. Mieli za dostać awans. Być może wszystko to nigdy nie wyszłoby na światło dzienne, gdyby nie dzielnicowy z tej samej komendy, który nie chciał brać w tym wszystkim udziału. "Mieli obowiązek podnosić statystykę. Nie ma w policji nic za darmo - oni mieli pieniądze, komendant miał statystykę" - mówi "Wydarzeniom" Polsatu.
Rzecznik komendy wojewódzkiej w Szczecinie jest sprawą zbulwersowany i zapowiada kary. Jednak jak do tej pory karę poniósł tylko dzielnicowy, który został zawieszony. Obaj policjanci, którzy mieli zastraszać młodych ludzi, wciąż są na służbie. Sprawę bada prokuratura.
Młodzi zastraszeni ludzie, którzy przyznawali się do przestępstw, do tej pory nie doszli do siebie. Jeden z nich przyznał, że chciał się zabić.
Komentarze(6)
Pokaż:
dodano: 9 lutego 2011, 9:40 Autor: Mariusz Parkitny
Sąd uniewinnił pierwszego z trzech nastolatków podejrzewanych o serię włamań w Policach. Chłopcy twierdzą, że policjanci wymuszali na nich zeznania.
To kolejna odsłona sprawy, która wybuchła pod koniec grudnia 2009 r. w komendzie powiatowej policji w Policach. Funkcjonariusze zatrzymali wtedy trzech młodych mieszkańców gminy. Obciążyli ich serią niewyjaśnionych kradzieży z lat 2007 i 2008.
Nastolatkowie nie przyznali się do winy. Jeden z funkcjonariuszy stanął w ich obronie. Publicznie ogłosił, że w komendzie polickiej powstał przestępczy układ. Policjanci mieli znaleźć nieletnich, którym takie przestępstwa można było "przypiąć”.
Chodziło o poprawienie statystyki, którą psuły niewykryte włamania. Dwóch z trzech nastolatków miało już na koncie inne przestępstwa.
– Pasowali więc do roli winnych– mówił nam dzielnicowy. Zawiadomił prokuraturę. Ta po wielu miesiącach umorzyła śledztwo. Wśród zatrzymanych nastolatków był 18-letni obecnie Dawid W. Nigdy nie przyznał się do winy. Podobnie jak dwaj koledzy twierdził, że policjanci chcieli wymuszać na nich zeznania, wywozili do lasu i grozili bronią. Teraz sąd uznał, że W. nie miał nic wspólnego z kradzieżami.
– Ze zgromadzonego materiału dowodowego nie wynika, aby nieletni Dawid W. czynów tych się dopuścił. Zatem postępowanie należało umorzyć, w tej sprawie bowiem nie ma podstaw do dalszego prowadzenia postępowania wyjaśniającego – napisał sąd w uzasadnieniu postanowienia. Na wyroki czekają jeszcze dwaj nastolatkowie. Nie przyznają się do winy.
– Prokuratura nie znalazła dowodów, aby w komendzie policji w Policach dochodziło do wymuszania zeznań – powiedziała prok. Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Władze komendy nie komentują sprawy.
reklama