"O finansowaniu uzdrowiskowego leczeniu oczu zdecydowano jeszcze za czasów PRL. Do dziś nikt się z tego nie wycofał, mimo iż nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia, by za publiczne pieniądze finansować tego typu zabiegi" - mówi dr Piotr Kawa, wiceszef Stowarzyszenia Chirurgów Okulistów Polskich. Jego zdaniem to typowy przykład patologii w finansowaniu ochrony zdrowia.

Reklama

Jednym z sanatoriów, które leczy oczy, jest ośrodek w Cieplicach, który na co dzień specjalizuje się w zabiegach typu okłady borowinowe i inhalacje, ale przyjmuje również na turnusy pacjentów z nawracającym zapaleniem nadtwardówki i twardówki czy pozapalnymi zmianami rogówki.

W liście do szefa NFZ Jacka Paszkiewicza chirurdzy-okuliści piszą wprost: oferowana chorym metoda leczenia uzdrowiskowego nie ma potwierdzenia naukowego. "Osobiście odmówiłem pacjentowi skierowania do sanatorium. Okłady z borowiny każdy może sobie zrobić sam, w domu" - mówi dr Kawa. A prof. Zbigniew Zagórski, konsultant ds. okulistyki z woj. lubelskiego twierdzi wręcz, że posyłanie pacjentów do uzdrowisk to fundowanie im „wakacji na koszt NFZ”. "Co prawda przy okazji ktoś im zakropi oko, ale nie wydaje mi się, żeby to był wystarczający powód do finansowania tego typu świadczeń. W żadnym kraju europejskim nie praktykuje się tego typu metod" - mówi prof. Zagórski.

Urzędnicy Narodowego Funduszu Zdrowia odpierają zarzuty. Przypominają, że finansowanie sanatoryjnego leczenia oczu przewiduje ustawa o lecznictwie uzdrowiskowym z 2005 roku."Fundusz ma obowiązek realizować zapisy prawa, a przez to finansować świadczenia opieki zdrowotnej w rodzaju lecznictwo uzdrowiskowe, które dotyczą chorób oka i ich przydatków" - mówi Andrzej Troszyński z centrali Funduszu. W ubiegłym roku NFZ sfinansował leczenie uzdrowiskowe dla 200 pacjentów z chorobami oczu. "To ułamek promila ogółu ubezpieczonych" - twierdzą urzędnicy NFZ.

Reklama

Okulistów nie przekonują takie argumenty. Twierdza, że skoro Fundusz wysłał w ubiegłym roku do sanatorium 200 pacjentów z chorobami oczu, musiał za to zapłacić ok. 250 tys zł. "Starczyłoby na sfinansowanie 100 operacji, które poprawiają widzenie i komfort życia" - mówi prof. Zagórski. I przypomina, że w woj. lubelskim na operacyjne leczenie chorób oczu czeka się nawet rok. "Gdyby NFZ wydawał pieniądze racjonalnie, to co jest ,wystarczyło na pokrycie wszystkich potrzeb" - mówi.